Przyczyny - Przebieg znamion Suttona w chorobie bielactwa
szanti12318 - Nie 18 Wrz, 2011 20:02 Temat postu: Przebieg znamion Suttona w chorobie bielactwa Witam
Mam do was takie pytanie jak wyg;lada u Was przebieg znamion suttona? Czy robi sie w tym miejscu biala plama, a moze gdy zejdzie pieprzyk skora wraca do swojego koloru? Czy znamiona mozna naswietlac?
maur - Pon 19 Wrz, 2011 14:24
U mnie pieprzyki zniknęły, jednak białe plamy zostały. Mam je już 11 lat i pigment nie wraca. Jak byłem u dermatolog, to chciała mnie na lampy dać, ale się nie zgodziłem, więc można naświetlać. Robiłbym to jednak pod kontrolą lekarza.
xomkax - Pon 19 Wrz, 2011 18:31
Ja miałam kilka znamion. Wszystkie pieprzyki zniknęły, ale plamki również. Po prostu ich nie ma. A nświetlać można. Ja naświetlam i nic złego się nie dzieje :)
szanti12318 - Pon 19 Wrz, 2011 21:11
a moge naswietlac jak jeszcze pieprzyki nie zeszly?
xomkax - Pon 19 Wrz, 2011 22:33
No, mi nie wszystkie zeszły i naświetlam :) nic się nie dzieje. :)
zag - Śro 18 Sty, 2012 22:53
Mialem jedno znamie suttona z białą obwudką.
Prof Placek stwierdzil ze to jest przyczyną u mnie bielactwa i wycioł mi je oraz 4 inne ktore nie miały obraczki bialej.
Dzis zostala biala plama i po srodku beznadziejna tkanka łączna po znamieniu. Chodze na lampy i zobaczymy czy cos sie zrepigmentuje
matej - Czw 19 Sty, 2012 22:55
Mam pytanie jak Ci usunęli znamiona to bielactwo się zatrzymało?
sl8er - Czw 19 Sty, 2012 23:54
Znamiona są jedynie częstsze u ludzi z bielactwem ... Czy u kogoś wycięcie tych znamion spowodowało piorunujący efekt i w ciagu powiedzmy rozsądnych kilku tygodni/miesięcy kompletnie spigmentował bez używania innych metod... czy ktoś zna taką osobę...?
Czy znamiona Suttona są przyczyną bielactwa... większość osób nie ma tych znamion jednak...
A Profesor jako człowiek z wielka wiedza powinien raczej wiedzięc lub przynajmiej spróbowac sie dowiedzieć co jest przyczyną i znamion Suttona i bielactwa...
,,wycioł mi je oraz 4 inne ktore nie miały obraczki bialej,,
Ile kosztuje takie wyciecie znamienia i na jakiej podstawie Profesor odróżnia pieprzyk, ślad po ukaszeniu owada, albo mały wybryk natury na skórze od znamienia Suttona (cokolwiek to miałby byc i jaki kolwiek wpływ na bielactwo mialoby mieć)
zag - Pią 20 Sty, 2012 14:00
Metody prof są dla mnie nie jasne.
Jak odróżnił ? otóż wg niego znamie Suttona oprócz białej obwódki cechuje jaśniejszy kolor samego znamienia (odbarwienie). Najgorsze jest to ze wg mnie jego wskazania znamion do usunięcia były w 70% przypadkowe. Prof ubierał sie że musze zrobic to u niego. A takie znamiona mozna usunac na NFZ bez problemu.
Mnie kosztowało to 1200 zł. Odpowiedzcie sobie sami na pytanie.
Efekt?
Nie mam znamion. Obwódka biała została. Miejsca po wycieciu wygladają jak po ugryzieniu gigantycznego komara. A mialo być estetycznie. Na razie moge tyle powiedzieć.
szanti12318 - Pią 20 Sty, 2012 23:44
moje plamy sie zrepigmentowaly ale zostalo jedno wieszke a drugie malutkie znamie sutona. To duzze powiekszala sie w nim obwodka biala do momentu jak nie zaczelam tego naswietlac wtedy pieprzyk zaczol znikac a obwodka sie zmiejsza. Niepokoi mnie to ze jak sie przypatrzylam to mam duzo malych pieprzykow, moze dlatego ze mam ciemna karnacje. Obok plam na brzuchu mam takiego duzego tz odstajacego lekko pieprzyka ale on zostal normalny zadne znamie sie z niego nie zrobilo.
[ Dodano: Pią 20 Sty, 2012 23:45 ]
tz jak zaczelam naswietlac to zaczya schodzic. pomylka:D
sl8er - Sob 21 Sty, 2012 13:27
http://www.rankinglekarzy...enerolog/Gdynia
nie jesteś jedynym niezadowolonym...
dobra jest opinia że leczenie polega na ,, pielegnowaniu ,, choroby...
zag - Śro 25 Sty, 2012 10:55
Ja mam duzy szacunek do stopni naukowych ale podejście prof jest jak dla mnie bardzo nieudolne nastawione na wyciśniecie kasy z chorego. Bede mial chwile to opisze szczegółowo jego diagnozy oraz koszty jakie poniosłem.
sl8er - Śro 25 Sty, 2012 11:38
Ja mam duzy szacunek do stopni naukowych
a ja nie mam poza kilkoma wyjatkami... w poprzedniej pracy przeczytalem kilkatysiecy artykolow naukowych (wklepywanie danych do bazy danych firmy farmaceutycznej)
ale skupmy sie na prof Placku... w klinice w bydgosczczy pracuje lub procowal nie tylko on ze stopniem naukowym... prawdopodbnie lekka reka uczeszczalo tam kilkaset osob chorych na bielactwo i luszczyce... jako naukowcy ludzie ci powinni byc z natury dociekliwi i zrobic cos w stylu ankiety ktora juz w jakims poscie opisalem (dla studentow bylby to swietny material do pracy) ale nic z tych rzeczy zero kreatywnosci... jedynie co to smazenie uvb i tyle ewetualnie przeszczepy... czy badanie epidemilogiczne wykracza poza ich umiejetnosci, pewnie ze nie ... ale po co zabijac kure znoszaca zlote jajka...
,,bardzo nieudolne nastawione na wyciśniecie kasy z chorego,,
1200 za wydziarganie 4 punktow na skorze nie nazwal bym nieudolnoscia w wyciaganiu kasy... :biggreen:
szanti12318 - Śro 25 Sty, 2012 11:41
czy komus z was znamie suttona samo sie zrepigmentowalo?
zag - Śro 25 Sty, 2012 14:55
Dokladnie wyciaganie kasy prof Placek opanował do perfekcji. Prawie tak samo jak Ojciec Dyrektor.
Ja obecnie chodze na PUVA naświetlam miejsce po znamieniu Suttona i na razie zmian zadnych nie widze :)
A jeżeli chodzi o stopnie naukowe... jak we wszystkim prof a prof to rożnica.
sl8er - Śro 08 Lut, 2012 11:06
Na strachu przed rakiem można zarobić!
Jednym z najważniejszych powodów skuteczności kampanii antysłonecznych jest fakt, że są wspierane autorytetem medycznym lekarzy dermatologów i zrzeszających ich organizacji. To dermatolodzy ostrzegają przed „zabójczym” słońcem i śmiercionośnym solarium, doradzają stosowanie kremów z filtrami… Niemal nikt nie ma wątpliwości co do czystości intencji takich działań. W powszechnej świadomości dermatolodzy nie mają w tym żadnego interesu, a etos zawodu lekarza wyklucza kompletnie jakiekolwiek podejrz
Przyzwyczailiśmy się w naszym kraju do wszelkiego rodzaju patologii związanych ze służbą zdrowia. Jako ich główny powód uważało się zawsze fakt, że służba zdrowia w naszym kraju jest publiczna, a publiczne pieniądze wyłudza się i marnuje najłatwiej. Okazuje się jednak, że nadużycia w tej kwestii nie są domeną wyłącznie systemów opartych na finansowaniu leczenia obywateli z pieniędzy budżetowych i obowiązkowych ubezpieczeń zdrowotnych. Problem ten dotyka również tak „korupcjoodpornych”, zdawałoby się, systemów jak amerykański – oparty na prywatnych ubezpieczeniach. I w jednej z głównych ról występuje tu dobrze znany nam rak skóry.
Rekordowa wykrywalność
Na początek mała ciekawostka statystyczna: Stany Zjednoczone zamieszkuje ok. 5% światowej populacji, natomiast to właśnie tam wykrywa się 52% przypadków czerniaka. Wg danych Amerykańskiego Towarzystwa Badań nad Rakiem w jednym roku w USA zdiagnozowano 68 720 przypadków raka skóry, podczas gdy w skali światowej wg Światowej Organizacji Zdrowia (WHO – World Health Organization) przypadków tych było 132 000.
W maju 2010 roku w czasopiśmie „Journal of the National Cancer Institute” opublikowano wyniki badań, które wykazują, że czerniak jest jednym z pięciu nowotworów zbyt często diagnozowanych przez lekarzy. Badający problem wykazali, że mimo iż lekarze usuwają coraz więcej zmian skórnych, śmiertelność nie zmieniła się od 1975 roku – od kiedy firmy ubezpieczeniowe płacą za tego typu zabiegi. W podobnym tonie wypowiedzieli się w zeszłym roku naukowcy na łamach „British Journal of Dermatology”. Ich zdaniem częstotliwość zachorowań na raka skóry wzrasta wyłącznie w statystykach, które nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Po prostu dermatolodzy usuwają coraz więcej zmian skórnych, które w rzeczywistości nie są kancerogenne, natomiast zakwalifikowanie ich jak potencjalnie niebezpiecznych umożliwia sfinansowanie zabiegów z pieniędzy ubezpieczyciela.
Proceder ten jest dość powszechny. Czasami cała akcja odbywa się w porozumieniu z samym pacjentem, czasami bez jego wiedzy.
Jak to działa?
Wszelkiego rodzaju znamiona i pieprzyki na ciele nie są czymś szczególnie estetycznym – i wiele ludzi decyduje się na ich usunięcie. Jednak zabieg taki po prostu kosztuje, i to niemało. Jeśli znamiona nie są niebezpieczne, nie można takiego zabiegu zakwalifikować jako operacji medycznej i finansować go z ubezpieczenia. Co innego, jeśli znamiona zakwalifikuje się jako potencjalnie niebezpieczne, początkową fazę raka… Wtedy nie mamy już do czynienia z zabiegiem kosmetycznym, tylko walką z groźną chorobą – a to już jak najbardziej podlega finansowaniu z ubezpieczenia zdrowotnego. Proste? Oczywiście, że tak. Zyskuje pacjent – ma zabieg kosmetyczny za darmo. Zyskuje lekarz – za badania i zabieg płaci mu firma ubezpieczeniowa i nie są to małe pieniądze.
Bywa również, że pacjent przychodzi nie tyle z zamiarem kosmetycznego usunięcia znamion, tylko autentycznie przestraszony. Karmiony informacjami o „śmiertelnym niebezpieczeństwie”, w każdym pieprzyku rozpoznaje raka i z paniką pojawia się u dermatologa. Ten z kolei, kierowany bardzo różnymi pobudkami, wykorzystuje tę panikę i… zarabia.
Czasami cały proceder odbywa się bez wiedzy pacjenta. – „Oooo, ma pan/pani tu niebezpieczne znamiona, to może być początkowe stadium raka skóry” – słyszy przerażony pacjent, który zgłosił się do lekarza z zupełnie innym problemem. Następnie jest kierowany na dodatkowe badania, które oczywiście wykazują to, co mają wykazać (i za które płaci ubezpieczenie), potem na zabieg operacyjny (znów finansowany z polisy). Zyskuje znowu lekarz, pacjent traci niewiele – nie są to przecież niebezpieczne zabiegi, wręcz przeciwnie. Można nawet powiedzieć, że zyskuje, bo usuwane są nieestetyczne znamiona, a poza tym ma poczucie, że wymknął się śmierci. Traci znowu ubezpieczyciel, ale kto by się tym przejmował…
Wygodny proceder
Problem leczenia fikcyjnych chorób nie dotyczy oczywiście wyłącznie raka skóry. Podobne „przewały” zdarzają się i w innych specjalnościach, głośno było choćby o fikcyjnych aborcjach, likwidowaniu nieistniejących problemów ginekologicznych i innych operacjach… Jednak tu nieuczciwi lekarze nie mają lekko – sfingowanie poważnego schorzenia wymaga nieco zachodu już na etapie wykrycia, nie mówiąc już o zaaranżowaniu procesu leczenia czy nawet operacji w taki sposób, by pacjentowi nie zaszkodzić i by cała sprawa nie wyszła na jaw. Natomiast dermatolodzy mają w tej kwestii ogromnie ułatwione zadanie. Znamiona ma właściwie każdy, mniejsze lub większe, te niebezpieczne od bezpiecznych są dla laika czasem nie do odróżnienia, a przy takiej medialnej histerii wokół opalania i raka skóry bardzo łatwo jest manipulować zarówno pacjentami, jak i firmami ubezpieczeniowymi. W kobiecych czasopismach non stop niemal pojawiają się informacje, by nie lekceważyć żadnej plamki, pieprzyka czy znamienia. No i wreszcie tu nie trzeba fingować operacji czy też zabiegów – faktycznie się je wykonuje, a to, że w rzeczywistości mają charakter wyłącznie kosmetyczny, a nie medyczny, pozostaje tajemnicą pacjenta i dermatologa bądź wyłącznie tego ostatniego. I jeśli dermatolog nie będzie zbyt pazerny i nie przesadzi z „wykrywalnością” raka czy znamion potencjalnie kancerogennych – może w ten sposób dorabiać długo, owocnie i bezkarnie.
Niektórzy w swojej pazerności zapędzili się jednak zbyt daleko. W USA na przestrzeni kilku ostatnich lat co najmniej kilkunastu dermatologów trafiło do więzień za defraudacje i wyłudzenia pieniędzy z ubezpieczeń. Chodziło zarówno o nieuzasadnione testy, jak i operacje. Rekordzista, dr Michael Rosin, kierował na biopsję ok. 90% swoich pacjentów i u wszystkich „wykrywał” raka skóry wymagającego operacji. Przeprowadzając je, wyłudził z ubezpieczeń zdrowotnych ok. 3 milionów dolarów. Wyrokiem sądu trafił za kratki na 22 lata, musiał też zwrócić wszystkie wyłudzone od pacjentów i firm ubezpieczeniowych pieniądze.
Innym znanym przykładem był dr Robert Stokes, który za wyłudzenie ok. 1 miliona dolarów trafił do więzienia na 10 lat. Oczywiście zarzuty finansowe nie były jedynymi, jakie sądy stawiały w tego typu przypadkach, chodziło również o narażanie zdrowia i życia pacjentów.
Mimo wszystko wykrywalność tych patologii jest marginalna. Solidarność zawodowa lekarzy nie jest wyłącznie polską specjalnością, poza tym sprawa dotyczy bardzo delikatnej sfery, jaką jest onkologia. Słowo „rak” działa jak zaklęcie i każdy, kto zechce zaatakować osoby z nim walczące, zastanowi się porządnie – czy chce się narażać na społeczne napiętnowanie.
Nieco droższe opalanie
Jest jeszcze jedna strona medalu. Gabinety dermatologiczne zarabiają nie tylko na operacjach usuwania nieistniejącego raka. Stosunkowo niezłe pieniądze zarabiają również na… opalaniu. Tak, na opalaniu. Tylko w gabinetach dermatologicznych nie nazywa się to opalanie, tylko „helioterapia” i nie chodzi o uzyskanie efektu kosmetycznego, tylko likwidację niektórych problemów skórnych – z łuszczycą czy egzemą na czele. Rzecz w tym, że zabieg „helioterapii” nie różni się od strony technicznej niczym od sesji w salonie solaryjnym. Często wykorzystywane są do tego celu dokładnie te same lampy i urządzenia, co w solariach. Różni się natomiast od strony finansowej. Po pierwsze – jest mniej więcej 10 razy droższy (ok. 100 dolarów za seans). Po drugie – może być (i z reguły jest) finansowany z ubezpieczenia medycznego. Żyła złota!
Oczywiście, uczciwi dermatolodzy zalecają niektórym klientom po prostu wizytę w salonie solaryjnym jako lek na ich problemy. Według danych Amerykańskiej Akademii Dermatologii na początku lat 90. rocznie wydawano niemal 900 tys. takich zaleceń, ale już w 1998 liczba ta spadła o 94% – do 53 tys. O ile wzrosła w tym czasie liczba zabiegów „helioterapii” prowadzonych w gabinetach dermatologicznych? Tego nie wiemy, ale zakładając, że utrzymała się na podobnym poziomie, to przy cenie ok. 100 dolarów za jeden zabieg uzyskujemy sumę dochodzącą do 100 milionów. Jest o co walczyć!
Zaciemniony obraz
Jeśli szukać negatywnych aspektów całego zjawiska, przede wszystkim wskazać trzeba na szkody społeczne, jakie są skutkiem tego typu nadużyć. Chodzi o to, że poważną w końcu chorobę traktuje się tu instrumentalnie, jako narzędzie walki jednej grupy interesów przeciwko drugiej. Co więcej – działania amerykańskich organizacji dermatologicznych de facto prowadzone są w obronie totalnej patologii. Przykre jest również to, że po raz kolejny podważana jest wiarygodność środowisk, które powinny stać na straży naszego zdrowia, a pomaganie ludziom powinno być głównym motywem ich działań – i nie robi tego nikt inny, tylko same te środowiska. Te praktyki stawiają pod znakiem zapytania sensowność jakichkolwiek badań nad rakiem skóry, bo skoro mamy do czynienia z permanentnym oszukiwaniem ludzi i systemu finansowania służby zdrowia, to czy możemy liczyć na faktycznie obiektywne potraktowanie sprawy? Już teraz instytucje zajmujące się badaniem rynku leków prognozują, że zachorowalność na czerniaka może w ciągu następnych 10 lat się podwoić. I nie sposób nie zadać pytania: czy jeśli tak się stanie, będzie to rzeczywisty wzrost, czy tylko fikcyjne podbijanie statystyk służące określonym interesom? Tego niestety najprawdopodobniej się nie dowiemy.
Wklejam tak do poczytania... niczego nie sugeruje... kto chce moze sobie przeczytac... dobry jest ten kawalek o diagnozie czerniaka (oczywiscie niczego nie seguruje... ) Artykul wklejony ze strony solariumn01.pl...
szanti12318 - Czw 14 Cze, 2012 21:03
u mnie to jedno uporczywe znamie suttona ruszylo się . Zmiejsza się z dnia na dzien i obwodka biala tez zanika. Do sierpnia nie bedzie po niej sladu:)
Anja - Sob 13 Paź, 2012 14:13
Ja mam na łokciu tzw. myszkę, na którą "weszła" biała plamka. No i zakryła ją do połowy.
|
|
|