Bielactwo - vitiligo.com.pl Strona Główna Bielactwo - vitiligo.com.pl
Bielactwo nabyte, leczenie, zdjęcia, forum

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Czesiu
Czw 30 Sie, 2007 22:52
relacje damsko-męskie
Autor Wiadomość
nav 

Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 5
Wysłany: Czw 13 Lis, 2008 01:30   

Ty masz tylko na rękach... ja dziś z zasadzie dokładnie się przyjrzałem sobie o znowu ręce opadają. Plamy pojawiają się już nawet na policzkach, czoło to w ogóle mozaika, część do połowy odbarwiona, część w ogóle, część całkowicie, teraz nie ma takiego kontrastu ale w wakacje to masakra będzie. Nawet gdyby gdzieś pojechać to nie pozbędziesz się wśród ludzi wyszczerzonych gał, najgorsze jest to, że to spotkało bodaj 1% ludności i masz świadomość, że jesteś w tym pieprzonym jednym procencie a reszta ludzi jest zupełnie normalna. O czym tu w ogóle gadać... trzeba mieć niesamowity fart żeby kogoś znaleźć z tą chorobą, a to przecież jasne, że wygląd zewnętrzny to 1 wrażenie. Nie wiem jak jest w pracy, ale wątpię, że w "robocie" w której istotny jest kontakt z ludźmi lepsze wrażenie zrobi osoba z normalną twarzą i rękoma (ręce da się jakoś zamaskować, bo ciągle na nie się nie patrzy, ale twarz?). Ta choroba tak wjeżdża na psyche człowieka, że szok. Chcesz żyć tak jak setki innych ludzi, mieć prace, kochającą żonę, dzieci, ale masz świadomość tego, że jest duże prawdopodobieństwo, że to nie możliwe, tak ja mam nie wiem jak widzą to inni. Wielu ludzi mówi nie przejmuj się, liczy się charakter, jasne, ale oni nie mają tego problemu. Mam świadomość tego, że nie tylko ja mam ten problem (w końcu piszę tu na tym forum a nie gdzie indziej) ale myślę, że osoby wypowiadające się na tym forum miały po prostu fart w życiu, że trafiły na swoją drugą połówkę. Sorry za taki wielki wywód, ale musiałem gdzieś wylać swe żale, bo to mnie powoli wykańcza, a forum wydaje się odpowiednim miejscem.
 
 
kasiulka23_hh 

Dołączyła: 09 Lis 2008
Posty: 15
Wysłany: Czw 13 Lis, 2008 02:01   

Agus...a gdzie masz plamki ze Ci tak przeszkadzaja?ja niemam tylko an rekach...mam mnostwo na kostkach u nog...na lokciach i widac je ale nie mozesz spedzic zycia w ukryciu ....a jak jz pisalam na innym forum biore pakistanskie tabletki a plamkikuracja 4 miesieczna a dopiero zaczelam wiec jak tylko zobacze efekt dam Ci jak i innym znac;)buziole:*

[ Dodano: Czw 13 Lis, 2008 02:09 ]
Nav..masz racje wiesz ile razy ja sie wstydzilam;/wyjsc na basen zalozc krotka spidniczke bo przeciez lato bylo i hot jak cholera wszysycy na krotko wiec sie przemoglam i zakladam nadal w lecie choc moje kostki i stopy to globus;/ Myslisz ze latwo jest kupic obcasy?i tak nikt ich do konca nie zobaczy tylko pod jeansami bo zakryje wiekszosc iz mam plamy na stopach a to wstyd i te wystrzezone galy oczywiscie wzyscy sie gapia bo co to jest?Oparzylas sie?mleko wylalas?wyobraz sobie ze w Londynie pracuje na kawie i gosc ktorego trenowalam na kawe tez mial plamki ae tylko na rekach wiec jedna nowa laska przyszla i pyta sie czy jak bedzie trenowana do pracy na kawie to czy po wylaniu mleka tez takie plamki bedzie miala bo My mamy;/;/ludzka nieswiadomosc i pytania zabijaja....My mamy biala skore i plamki widac w lecie nabardziej ale chodze do sklepu gdzie jest murzyn z plamami na twarzy glowie i wszedzie i ludzie nie patrza sie na niego inaczej a on jest zawsze usmiechniety..wiem przykrywka..jak akzdy z Nas sie kryje ze wszystko jest ok ale ja wiem ze sa gorsze nieuleczalne choroby...a poki co My znalezlismy sie w tym jednym procencie i trzymajmy kontakt;)buziole;) :zdrówko: :zdrówko:
 
 
Agaa 
:)

imie: Aga
Dołączyła: 09 Lis 2008
Posty: 15
Wysłany: Czw 13 Lis, 2008 08:33   

''Agus...a gdzie masz plamki ze Ci tak przeszkadzaja?''
wszędzie: a najgorsze na twarzy, dłoniach, ich nie ukryję. Tak jak ty mam na kostkach (na stopach, łydkach i udach też) i łokciach (całe ręce). Mam też na szyi, brzuchu, plecach. Całe ciało mam w plamach ;/
życzę powodzenia w leczeniu :*
 
 
jagusia 

Dołączyła: 10 Lip 2008
Posty: 25
Wysłany: Pią 14 Lis, 2008 17:38   

Sęk w tym, że plamy nie sprawiają bółu fizycznego, nie są zakażne- dlatego myślę, że badania naukowe postępują opieszale. MOże brak finansów, trudno powiedzieć. Ale też
nie można stwierdzić, czy bielactwo nie wywoła przyszłościowo ciężkiej choroby u takiej
osoby. CoS trzeba robić! Ale Co? Pozdrawiam Kolorowa
 
 
Agaa 
:)

imie: Aga
Dołączyła: 09 Lis 2008
Posty: 15
Wysłany: Sob 15 Lis, 2008 11:55   

z tymi badaniami masz rację- jak nie boli to po co tracić kasę? nic się nie zmieni dopóki nie zaczną się ciężkie choroby u nas i lekarze odkryją, że to przez bielactwo...
ale o uszkodzeniach słuchu nikt nie myśli... a ja strasznie się tego boję...
 
 
kasiulka23_hh 

Dołączyła: 09 Lis 2008
Posty: 15
Wysłany: Sob 15 Lis, 2008 13:09   

agaa czego sie boisz dokladnie?ze plamki beda mialy wplw na uszkodzenie sluchu? wiesz od zawsze mi mowili ze Nasze plamy to jak piegi tyle ze my mamy niedobor a oni nadmiar...a od piegow jeszcze nikomu nic powaznego sie nie stalo wiec miejmy nadzieje ze i my bedizemy ok z tym...ja mam plamki po ojcu-diedziczne i mu w wieku 50 lat znikly...ale kto chcialby czekac do 50-ki?;/Chce tylko powiedziec ze on mial w sumie cale zycie i nic mu sie nie stalo...no jesli ich posiadanie moznanazwac niczym..buziole;)
 
 
Agaa 
:)

imie: Aga
Dołączyła: 09 Lis 2008
Posty: 15
Wysłany: Sob 15 Lis, 2008 13:34   

tak, właśnie boję się, że uszkodzi mi się słuch. Poczytaj sobie to: http://vitiligo.com.pl/fo...c2d7c1b11f95894
to nie jest tak jak z piegami- piegi łatwiej rozjaśnić, niż plamki przyciemnić :)
 
 
emantes 


Dołączył: 27 Lut 2008
Posty: 39
Wysłany: Wto 18 Lis, 2008 23:27   

nav, powiem jedno, 3maj się ziomek.
Doskonale Cie rozumiem, ja tez już mam czasami dość. Najgorsze jest to że teraz ostatnio coraz więcej czasu poświęcam walce z moimi plamami( nie mam ich tak wiele) to znowu one robią się chyba coraz większe;/ I wolałbym już mieć całkowicie całego białego penisa niż te plamy na twarzy :mrgreen: Zawsze jak z kimś rozmawiam to nie wiem czy są one widoczne(bo nie są wielkie) czy nie i trochę mnie to krępuje, ale ostatnio na szczęście jakoś mniej się tym przejmuje. POZDRAWIAM :zdrówko:
 
 
Francesca 

WAGA

pole1: 7
Pomogła: 6 razy
Dołączyła: 27 Lut 2006
Posty: 143
Skąd: Małopolska
Wysłany: Nie 28 Gru, 2008 22:56   Witajcie Kochani!!!

Pisze bo właśnie dzisiaj nastał ten dzień którym mój ukochany odkrył z moją pomocą co to są te moje plamki na brzuchu. Jego reakcja była taka jakiej się spodziewałam - nawet nie próbował mnie pocieszać tylko pogłaskał po głowie,powiedział że jestem głuptasem że przez tyle czasu do ukrywałam. Przewidywałam że tak się zachowa a jednak nie mówiłam mu o tym tak długo bo ponad dwa lata. Sam dziwił się ze do tej pory nic nie zauwazył, po czym stwierdził że albo nie są plamki aż tak widoczne, albo jestem aż tak sprytna w ich chowaniu.

Muszę przyznać żeukrywałam je jak tylko mogłam...
Poza tym mój Ktosiek powiedział że naprawdę dziwi się jak mogłam się z ni m czymś takim nie podzielić, i że dusilam to w sobie, a świadomość że go poniekąd oszukuje żarła mnie od środka. Teraz czuję wielką ulgę. Czuję pełną akceptację. A w tajemnicy Wam powiem , ze mój K. powiedział że teraz na złość mi będzie mnie intensywniej całował po plamkach. Poza tym obiecał że zrobi wszystko zeby mi pomóc w leczeniu.
Chyba mam świąteczne szczęście co nie?

Pozdrawiam.
 
 
Natalia_90 


imie: Natalia
Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 11 Cze 2008
Posty: 338
Skąd: Chojnice
Wysłany: Pon 29 Gru, 2008 13:03   

wiedziałam, że nie będzie innej reakcji :) ciesze się, że w końcu mu sie przyznałaś, bo lżej Ci będzie na duchu, a poza tym, no przecież jeśli Cie kocha, to mu tam jakies plamki nie robią, to prawie tak jak bys miała gdzies kilka pieprzyków ;) mój były, też mi mówił, że jestem głuptasem, że się wstydzę, bo nie ma czego ludzie nie zwracają na to większej uwagi, czasem głupio popatrzą, ale nie ma w tym nic złego ;]
szcześcia Francesca życzę :)
 
 
blabla 


pomogl: pomogl
imie: Krzysiek
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 30 Kwi 2008
Posty: 546
Skąd: Rzeszów
Wysłany: Wto 30 Gru, 2008 21:28   

Powiem wam szczerze, ze teraz powoli do mnie dociera ile lat zmarnowalem przez bielactwo..... poczatek zaczal sie zaraz po smierci bliskiej mi osoby- mniej wiecej okolo 11lat temu. pozniej zaraz wylazly na moim ciele bielplamki. pierwsza pamietam wyszla na lewej stopie pozniej powstaly dosc lawinowo. jednak jedyny plus tego to, ze plamy wyszly w okreslonych miejscach i tyle. stop. jedynie wyszla mi malutka malo widoczna plamka w kaciku ust zmiany bielacze wystepowaly w moim najgorszym okresie pobytu w gimnazjum. i jak sadze to wlasnie przez te 3 lata nabawilem sie plam na dloniach :/ okres podstawowki byl mi calkowicie obojetny pod wzgledem plamisk. bylem wtedy dzieckiem i co moglem wiedziec o tej chorobie- nie bylo netu i fachowych porad czy ksiazek (z tym ostatnim przesadzam). wtedy zazwyczaj spotykalem sie opiniami -to nie uleczalne. i tyle. jednak juz wtedy zaczalem brac chinskie tabletki - i calkiem zle. bo mozliwe ze jakbym je bral caly czas dawno bym sie pozbyl tego problemu. teraz dlugo zejdzie mi leczenie poniewaz plamy sa dosc stare. w podstawowce mialem kolegow dopoki bielactwo bylo male- jednak nie mam tu mysli dyskryminacji ze wzgledu na tzw. "defekt kosmetyczny". tu problem nalezal do mnie. sam odcialem sie od znajomosci ze wzgledu wygladu. stracilem to co najcenniejsze - przyjazn. caly czas zylem bielactwem czy ktos zobaczy czy ktos cos powie. i to byl blad. wtedy plamy mialem male i moglem nawiazac wiecej znajomosci.rowniez stres w szkole, wredni nauczyciele - szczegolnie moja matematyczka- choc orlem z matmy to ja nie bylem to dala mi popalic. ogolnie nie cierpialem tej szkoly i dawala mi w kosc. dla mnie tam 3 lata to byl czas katuszu dla duszy i duzy stres- co spowodowalo powiekszenie plamisk. jednak trwalem sobie tak dalej i szkodzilem do czasu przyjscia do liceum.tu w pierwszej klasie tez byl stres - nowi znajomi i nauczyciele i srodowisko i ciagle ta mysl- czy ktos zobaczy, krycie sie itp. :/ i dopiero w drugiej i w trzeciej klasie sie otworzylem co moge uznac za sukces.nawiazalem nowe znajomosci i poznalem fajne osoby w swojej klasie, niewszystkie wprawdzie zaslugiwaly nawet na slowo "znajomy" bo czesc klasy byla podzielona i przeciwko sobie nastawiona.podzial byl dosc ogromny. kiedy przyszedl czas matury to juz myslalem nie o stresie maturalnym, ale o tym jak go uniknac. w koncu zaczalem myslec racjonalnie. i powiem wam szczerze, ze stresowalem sie najbardziej ustnym polskim, gdy pisemne olalem calkowicie. mowie powaznie. wytlumaczylem to sobie, ze co ma byc to bedzie. jak nie zdam w co niewierzylem to bedzie poprawka, a jak nie to wyjade za granice.glupie myslenie moze jak dzieciaka, ale dla osoby z vitiligo zbawienne. no i powiem wam, ze znajomi tylko nakrecali spirale nerwow o wyniki i martwilem sie tylko angielskim :) w czasie LO odwazylem sie zrobic prawko w wieku 18lat (obecnie juz 20 niedlugo 21). trafilem na dosc wesolego i super instruktora, ale w sumie nieraz go dzis czesto widuje bo spox gosc.i choc nie ma bielactwa to chyba nadal jest singlem heh :) za pierwszym podejciem stresowalem sie tak bardzo, ze nie zdalem przez glupote. potem olalem drugi exam i co ma byc to bedzie- jak nie zdam to bede poprawial lub kupie jazdy. i az nie wierzylem, gdy zdalem. po udanej, zdanej maturze dostalem sie na 3 uczelnei i wcale nie stresowalem sie tym czy dostane sie na ktoras. co ma byc to bedzie. dzis studiuje normalnie z innymi osobami nikt nie wie o moim problemie. raz w zyciu bedac w sanatorium spotkalem sie z ciekaowscia- co Ci sie stalo w noge ? raz kuzyn dowalil mi na wspolnym ognisku rodzinnym- pewnie z nie wiedzy lub moze ze zlosliwosci bo kto tam wie- wystaw te nogi bo blade je masz- prawdy w tym nie ma i nie bedzie bo mam ciemna karnacje skory dosc mocno i troche to widac, szczegolnie po opalaniach na sloncu plam kontrast sie wytworzyl. pozniej nie spotkalem sie z takimi sytuacjami.

co do relacji damsko-meskich dwa razy udalo mi sie stworzyc zwiazki, ktore rozpadly sie wieki temu. obecnie jestem nadal sam i nie przeszkadza mi to. choc znajomi maja kolezanki i chlopakow to wali mnie to. okolo 2 albo 3 klasy liceum wypowiedzialem stanowcza walke z bielactwem ! dosc tego. bylem juz u wielu lekarzy i kazdy mowil cos innego o innych sposobach leczenia, jednak kazdy ma racje. z innego punktu widzenia,ale ma. mimo to ze probuje sie nie stresowac i juz wiekszosc rzeczy olewam-co ma byc to bedzie to jestem typem nerwuska. ale zmieniam to. obecnie stosuje rozne preparaty i obserwuje poprawe - pojawia sie repigmentacja nie jest blyskawiczna , ale jest. w koncu plamy maja 11lat, a nie rok czasu, gdzie mozna to szybko wyleczyc.

co wazne nigdy w zyciu nie pogodze sie z bielactwerm-moze nie bede sie tym przejmowal choc czasami dopadnie mnie dolek, to nie pogodzenie mam na mysli, ze musze to zlikwiwdowac. za wszelka cene. tak sie na to uparlem, ze nieraz do 1 nad ranem/w nocy jak kto woli smaruje plamy bo czasami zapomne sobie. i zawsze ganie sie jak nie posmaruje sie. w lecie w tym roku jak nie pracowalem jeszcze to lezalem codziennie na lezaku na sloncu i wystawialem plamki smarowane zelem. niepodaje nazw by nie wyszlo ze to kryptoreklama. i to lezalem pozniej nawet 30minut- smarowanie 2 x dziennie zajmuje mi okolo 2 godziny na caly dzien. plus pamietanie o lekach nie jedzeniu czy czyms innym. rowniez uparlem sie na niejedznie zlych rzeczy przy bielactwie. dobrze zmotywowalo mnie do walki postep w leczeniu. i to na sloncu, ktorego kaza nam unikac. obecnie piszac to na kompie nadal mysle o lekach zeby wziasc na czas. obecnie pracuje i osobiscie mam prace, ktora wymaga duzego kontaktu z obcymi osobami - i az nie moge sobie uwierzyc, ze od czasow glupiego gimnazjum i liceum tak sie otwarlem. z kaczatka, ktore nie smialo sie odezwac, teraz umiem odszczekac i zrobic swoje. a jestem uparty jak diabli. obecnie oprocz niedowierzania o prace nie wierze ze studiuje w tak duzym gronie ludzi i znajomych i funkcjonuje. choc mysle, by ktos plam nie zobaczyl, ale nie tak jak wczesniej.

przelomem dla mnie bylo niedawno chyba w tym roku chodzenie w krotkich spodniach - choc mam plame wielkosci 5zlotowki na kolanie i ponizej repigmentujaca sie na nodze- to samo na drugiej ale mniejsze. jezdze na rowerze, biegam w krotkich spodniach i wcale tego nie widac. czasami jak ide tam gdzie mam siedziec to ubieram spodnie z nogawka za kolano. to takie moje skrzywienie. moze lekko chore :) ale ogolnie nadal chowam plamiska, ale nie ubieram sie w dlugie swetry bo plamy nie dotycza rak. ale jedyne o czym mysle najbardziej to by to zwalczyc i wygrac.

wiecie po co tyle napisalem ? po to byscie widzieli na moim przykladzie jak bielactwo wplywa na psychike czlowieka i jak go ogranicza. po latach zastanawiam sie nie tylko nad tym dlaczego mnie to spotkalo, ale mysle i zaluje i ile lat mam zmarnowane za soba. mysle nieraz co by bylo gdybym tego nie mial ? moje dziwne zachowanie wynika tez czasami z plam na dloniach - chowam lub zginam rece i pani doktor i irydolog czy jakos tam powiedzieli mi, ze jestem dosc nerwowy. w pracy olewam wszystko jak sie da bo nie dam sobie zniszczyc ciala i psychy problemami natury pracowniczej. jednak zapanowanie nad stresem, nerwami jest trudne ale mozliwe. ogolnie patrze na zycie- co ma byc to bedzie. jednak tej zasady nie stosuje w przypadku bielactwa bo tu zlapie sie kazdej metody leczenia chocbym mial sie pod ziemie zapasc.

obecnie [konczac moj wywod] odkrywam powoli tajniki mojego ciala i wiem co moze mi pomoc. nie jestem pewnien do konca, ale sprawdze to czy bielactwo u mnie nie spowodowalo cos innego - jak grzybica lub inne choroby skorno-zakazne. bo to dowiedzialem sie o znajomej lekarki. bo czasami lekarz mogl postawic zla diagnoze i byl to lupiez pstry i bielactwo rzekome zamiast nabytego....wtedy zalowalbym tyle lat zmarnowanych i wtopionej kasy w nie potrzebne leki na to. czasami jest mi zal, ze mnie to spotkalo i ze mialem kiedys taka ladna skore, choc ktos obcy musialby sie wpatrzec w moje cialo i stwierdzic - z nim cos jest nie tak.

jesli pogodziliscie sie z bielactwem to okay - ja nie pogodze sie z tym i chce to zwalczyc i nie dam sie. zniszcze je tak jak zniszczylo ono mnie. teraz mam fajnych znajomych w pracy, na studiach i juz ono tak nie wplywa na moje zycie jak w czasach mlodszych.....

jesli post jest za dlugi to krytykujcie- nie obchodzi mnie to po prostu wa... :)
 
 
Jarek 

imie: Jarosław
Dołączył: 01 Cze 2008
Posty: 14
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto 30 Gru, 2008 23:26   

Spoko Twój post jest, najważniejsze że jest w gruncie rzeczy optymistyczny i że walczysz, bo te dwie rzeczy jakoś do mnie najbardziej przemawiają. Z tego co piszesz to nie ma u Ciebie tragedii z plamami, ja się dołuję bo plamy mi wychodzą nowe, to mnie momentami dobija, czasem boję się spojrzeć w lustro bo zobaczę coś czego bym nie chciał widzieć. Mam plamy na twarzy, plecach. brzuchu, ramionach, dłoniach i udach więc trochę tego jest :( Bielactwo mam może trochę ponad 2 lata, robiłem sobie różne badania i wszystkie wyniki wychodziły w normie, nie wiadomo co jest przyczyną. Z ludźmi utrzymuję normalne kontakty, ale nie powiem żebym w czasie rozmowy nie myślał "czy on patrzy na mnie czy na moje plamy". Mam mocne postanowienie walczyć z plamami w nowym roku, planuję podjąć jakąś pracę w większym wymiarze (obecnie miałem taki czas na studiach że nie dało się łączyć pracy z nauką) i przeznaczyć więcej pieniędzy na walkę z chorobą, specjalistów oraz naświetlania na które będę musiał gdzieś do Warszawy dojeżdżać. Dotychczasowe leczenie przynosi minimalne efekty, ale liczę że będzie lepiej. A przebywanie ze znajomymi, rozmowy z ludźmi szczerze mi pomagają, bo czuję że problem jest bardziej we mnie niż ze mną :)
 
 
Natalia_90 


imie: Natalia
Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 11 Cze 2008
Posty: 338
Skąd: Chojnice
Wysłany: Śro 31 Gru, 2008 12:23   

jeśli jesteście tak zdeterminowani by walczyć z bielactwem, to popieram Was i zycze szczęścia.. ja osobiście, może troche z lenistwa a może z braku nadziei, nie leczę się jakos specjalnie, czasem jak coś zasłyszę, że jest dobre i rzekomo ma pomóc to się skuszę zastosuje się, ale raczej staram się nie przejmować tymi plamkami, nie widzę ich na każdym kroku, bo mam na brzuchu i plecach kilka, być może dlatego poddałam się i nie walczę, bo widać je tylko latem albo jak idę na basen ;) owszem wtedy myslę sobie "o, jak fajnie by było ich nie mieć" no ale cóż, przyzwyczaiłam sie do tego, że ludzie patrzą, ale już mnie to nie irytuje jak dawniej, jestem wesołą osobą, taka mam zamiar pozostac, niezaleznie od tego, że być moze szpecą moje ciało jakies plamy, jeśli komuś się to nie podoba lub wstydzi no to ma pecha, nie zalezy mi na utryzmywaniu znajomości na siłę, jest wielu ludzi o wielkiej tolerancji, którym nie przeszkadza takie coś i takich się trzeba trzymac ;) a całą resztą nie przejmować
 
 
jagusia 

Dołączyła: 10 Lip 2008
Posty: 25
Wysłany: Sob 03 Sty, 2009 19:52   

Witajcie drodzy Panowie w kropki. Ja również znam ten ból.Bezskutecznie walczyłam
przez szereg lat z bielactwem. Jestem pewna, że wieksze psychiczne męczarnie przechodzą kobiety, niz mężczyżni. Więc uważam, że niepotrzebnie się dołujecie. W życiu jest tak, wszystko zależy od szczęscia. Tyle ludzi jest byle jakich, ani urody.ani
wykształcenia, a nawet charakteru - a życie osobiste ok. Zyciowy fart nie zalezy od
wygladu skóry. Nie zamartwiajcie się. Pozdrawiam Jagusia
 
 
Syl. 

Dołączyła: 16 Sty 2009
Posty: 1
Wysłany: Pią 16 Sty, 2009 20:14   

Witajcie:)
Zacznę od tego, że jestem zdrową osobą, mam 31 lat. Jakiś czas temu poznałam pewnego faceta, jest on chory na bielactwo. Ma plamki pod oczami i sporo plamek na rękach. Dla mnie jest przystojnym facetem. Ma bielactwo nabyta, pod wpływem silnego stresu, jaki kiedyś przeżył. Na początki znajomości bardzo martwilam się tą chorobą, nie mogłam nawet spać w nocy, bo zastanawiałam sie czy dam rady się spotykać, martwoło mnie np. to, że te plamki mogą sie powiększać.
Przyszedł czas, ze pokochałam tego człowieka, pokochałabym też kazda jego plamkę.
Niestety nie jesteśmy razem, ale to już inna historia, smutna historia i niestety boli.
Chcę wam tylko powiedzieć, że bielactwo nie przeszkodziło by mi aby z nim być.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie Sylwia
 
 
Natalia_90 


imie: Natalia
Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 11 Cze 2008
Posty: 338
Skąd: Chojnice
Wysłany: Sob 17 Sty, 2009 12:53   

witaj ;)
jesteś osobą, która moze dać przykład wszytskim bielakom, którzy nazbyt przejmują sie chorobą, sądząc, iż moze ona im przeszkadzac w relacjach z innymi... a Ty udwodniłaś, że jako zdrowa osoba nie koniecznie musi tak być :) także apel do wszystkich załamanych ! u wierzcie w siebie, bez zbędnych myśli co on/ona może pomyślec o moich plamach ;)
 
 
kasta15 
Ania


pole1: 137
imie: Anna Maria
Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 15 Sty 2007
Posty: 146
Skąd: RogoĽno Wlkp.
Wysłany: Czw 02 Kwi, 2009 20:21   

Chłopak zostawił mnie ponad dwa lata temu- po czterech latach wspólnego życia, bo plamy zaczęły przeszkadzać- poszukiwał kogoś zdrowego... do dziś nie znalazł, jest sam. Dziś, to ja jestem szczęśliwa, bo trafił mi się Anioł w Męskim Obliczu, który w przyszłym roku zostanie moim mężem. Czekałam dwa lata, czekałabym i 20, no może przesadzam :hahaha: . Trzeba wierzyć, tyle wiem:) Pozdrawiam Was ciepło:)
Ania :roll:
 
 
Natalia_90 


imie: Natalia
Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 11 Cze 2008
Posty: 338
Skąd: Chojnice
Wysłany: Czw 02 Kwi, 2009 23:16   

no i to mi się podoba, nie ma się co załamywać, los uśmiecha się także do nas ;) cierpliwości, zawsze znajdzie sie ktoś godny każdego z Nas ;) tamten Aniu najwidoczniej nie był Ciebie wart...
 
 
wertuss 

Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 24
Wysłany: Pią 10 Kwi, 2009 17:39   

Witam wszystkich, dobrze że znalazłem to forum, jestem zdziwiony że az tylu "nas" jest.
Ciesze sie tez z tego, że taki teamt jest tu poruszany. Relacje damsko-męskie to dla mnie problem praktycznie od kiedy pojawiły sie pierwsze plamy. Mam 19 lat i bielactwo strasznie mnie blokuje na kobiety. słyszałem, że sie podobam, ale nie wiem czy to z litości czy co, bo z żadną dziewczyną nie rozmawialem nt. choroby. najtrudniejsze momenty sa wtedy kiedy podoba mi sie bardzo jakaś dziewczyna i brakuje mi całkowicie pewności siebie i zawsze sie poddaje. napewno wiecie o czym mówie, ost. też nachodzą mnie myśli, że sie nigdy nie ożenie, że po prostu nie potrafiłbym mieć jakiejś bliższej relacji z dziewczyną.
kiedy hormony zaczynają buzować, zaczynam się bać jakby miało to wygladać latem kiedy kontrast sie miedzy zdrową a chorą skórą się zwiększa.
cieszę się jak czytam, że jesteście chorzy a jesteście w związkach.
Pozdrawiam wszystkich!
 
 
Natalia_90 


imie: Natalia
Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 11 Cze 2008
Posty: 338
Skąd: Chojnice
Wysłany: Sob 11 Kwi, 2009 11:01   

Wertuss weź się chłopie w ogóle nie przejmuj ;) mam tyle samo lat, równiez mam plamy, nie przejmuje się tym, jak znajdziesz sobie dziewczynę i ona faktycznie będzie chciaął być z Tobą, to na pewno jej plamki przeszkadzac nie będą :) na pewno, a jesli Ci mówą, że się podobasz to raczej nie z litości tylko mówią szczerze :) głowa do góry
 
 
wertuss 

Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 24
Wysłany: Sob 11 Kwi, 2009 11:31   

nie że się załamuje, są cięzkie momenty i wtedy wkręcają sie takie myśli. problemem jest jeszcze moj charakterek ale nad tym też da się pracować.
 
 
butterfly 
crazy

imie: Weronika
Dołączyła: 08 Cze 2007
Posty: 44
Skąd: Skierniewice
Wysłany: Sob 11 Kwi, 2009 11:58   

Już to kiedyś pisałam, ale napiszę jeszcze raz... Sposób myślenia moze sprawić cuda, uwierzcie, na pewno slyszeliscie ze sa ludzie którzy dzięki pozytywnemu myśleniu potrafią załagodzić objawy choroby bądź w ogole ją wyleczyć. Było pare takich przypadków w historii, trzebaby poszukac w google. Pomyślcie o sobie jakbyscie byli zdrowi. Zapomnijcie o plamach, patrzcie na skóre i nie dostrzegajcie ich. To da się zrobić, mi się udało, wam też się uda.

I teraz największa tajemnica ;p Tak jak wy siebie widzicie, tak widzą was inni.

Jeśli chodzi o relacje damsko-męskie to zastanowcie się... czy wy jak patrzycie na kogos to oceniacie krytycznie w myślach kazdy szczegół jego wyglądu... Tak przykładowo - czy to ze dziewczyna z którą świetnie sie gada, ma krzywe nogi, sprawia wam jakiś problem? Musielibyśmy być okrótni żeby ją za to dyskredytować. Dojrzali ludzie zdają sobie sprawę, że nikt nie jest idealny. Wbrew pozorom człowiek jest tolerancyjny.

No i nie rozczulać się nad sobą, bielactwo to nie koniec świata. ;p Pozdrowionka :)
 
 
ssandrietta 


imie: Sandra
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 24 Cze 2008
Posty: 91
Skąd: Małopolska
Wysłany: Sob 11 Kwi, 2009 15:08   

święte słowa Butterfly:) nie powiem ze mi łatwo z plamkami, ale wszystko jest dla ludzi. jak się znajdzie ta jedyna osobę to nie ma znaczenia nasza choroba:) ty masz akurat to a twój/a towarzysz/ka może mieć co innego:) wiec się nie przejmuj :) i nie szukaj dziury w całym;) pozdrawiam:)
 
 
Ulencja 


imie: Urszula
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 22 Kwi 2008
Posty: 277
Skąd: Toruń
Wysłany: Nie 12 Kwi, 2009 20:38   

Witajcie.Polecam książkę Josepha Murphego -Potęga ludzkiego życia.Najlepsza na doły!

[ Dodano: Nie 12 Kwi, 2009 20:39 ]
Czekajcie,Potęga ludzkiego ducha
 
 
emmgie88 

Dołączyła: 05 Maj 2009
Posty: 1
Wysłany: Wto 05 Maj, 2009 11:20   

doskonale was wszystkich rozumiem, drodzy plamkowicze :)
choruje na bielactwo od ponad 14 lat, wiele razy czułam sie przez nie jak wyrzutek, wszelkimi metodami próbowałam zamaskować plamy (kremy koloryzujące, fluidy itd :) to powodowało że moi partnerzy ich nie zauważali, ale wiadomo, nie zawsze to sie udawalo, lub nie zawsze efekt byl zamierzony, pamietam jak kiedys, gdy mialam jakies 16 lat, moj owczesny chlopak spogladal ukradkiem na plamki na mojej rączce i w koncu zapytal sie co to jest, ja odpowiedzialam "że to od slonca, czasem mi takie wychodzą jak za dlugo sie opalam" ( a co będe gamoniowi tłumaczyc:) i wiecej do tematu nie powracał, w zasadzie jak tylko ktos mi sie zapyta "co to" to tak odpowiadam, że to przez slonce, i ludzie w to wierza:)

od 5 lat jestem z cudownym facetem, któremu juz nie sciemniam, że to slonce tak na mnie dziala;] i nigdy nie powiedzial mi zlego slowa na temat mojego bielactwa, zresztą on tez jest troche "inny" bo ma białe paznokcie :) (i wyglada jakby mial frencza:)) i to o jego biale paznokcie ludzie sie czesciej pytaja niz o moje biale plamy, hihi, czasem nawet smieje sie ze mnie że jestem krówką, albo cos w tym stylu:D ja mu za to odpowiadam ze jest biały pazur i śmiechu mamy co nie miara:))

a tak na powaznie, to uwazam ze partner który mowi ze jemu przeszkadza widok bialych plam jest g**** warty i dla mnie takie wyznanie to bylaby dyskwalifikacja na starcie!

pozdrawiam:) :mrgreen:
 
 
Natalia_90 


imie: Natalia
Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 11 Cze 2008
Posty: 338
Skąd: Chojnice
Wysłany: Wto 05 Maj, 2009 13:02   

emmgie88 napisał/a:

a tak na powaznie, to uwazam ze partner który mowi ze jemu przeszkadza widok bialych plam jest g**** warty i dla mnie takie wyznanie to bylaby dyskwalifikacja na starcie!

pozdrawiam:) :mrgreen:


no właśnie, takich osób nawet nie ma co brac pod uwagę, skoro nie akceptują nas takich jakimi jesteśmy, niepotrzebnie tylko się ludzie stresują :) najwidoczniej nie byli nas warci i juz
 
 
ixi02 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 14 Maj 2009
Posty: 359
Wysłany: Pią 05 Cze, 2009 20:15   

czytając Wasze niektóre wypowiedzi łza mi sie w oku zakręciła ze wzruszenia..wiem śmieszne to ale mam dziś doła z powodu plam wspomnienia wróciły mnie facet własnie z ich powodu rzucił po 7 latach bycia razem,(od 1,5 roku je mam) stwierdził że nie może już być ze mną bo jak to wygląda ,co jego kumple powiedzą itd,że jak ma się ze mna na "ulicy" pokazywać,także jesteście szczęśliwcami jeśli macie takich partnerów dla których nie ma znaczenia czy jest się w plamki czy nie...i przyznam Wam się że nie wiem czy będe potrafiiła być z kimś czy kogoś poznać by znów nie usłyszeć "wiesz fajna jesteś.ale jesteś dziewczyną z defektem" bo takie słowa bolą przynajmniej mnie,tylko nikt nie rozumie jak bardzo dane osoby ranią takimi słowami innych, nikt nie rozumie co tak naprawdę w środku czuję osoba chora która pośród wielu ludzi czuje się jak odludek,,,przepraszam za to wyznanie ale nie mam z kim o tym pogadać wiem że stres nie jest przyjacielem ze pisalam gdzies ze nie nalezy sie poddawac staran sie bardzo i bede nie dla innych ale dla siebie, i gdzies w glebi duszy wierze ze pokonam to świnstwo.. cieszę się ze jestem na tym forum bo wiem że tu są osoby ktore rowniez z tym walcza ,ktore sie nie poddaja, na ktore można liczyć radą ,wsparciem...
Ostatnio zmieniony przez ixi02 Pią 05 Cze, 2009 20:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
cris 

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 20 Kwi 2009
Posty: 34
Wysłany: Pią 05 Cze, 2009 21:06   

Przepraszam za to co napisze, ale dziwie się jak mogłaś być z nim aż tak długo;/ Menda i tyle. Moja dziewczyna jak się dowiedziala to powiedziała że ją one nie obchodzą. Tylko krzyczy na mnie abym się nimi nie przejmował:) Jeśli się kocha to na tekie rzeczy nie zwraca się uwagi. Jeśli ona by miała plamki to mi też to by nie przeszkadzało. Pozdro i nie martw sie:)
 
 
Olga 
:):)

imie: Kasia
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 30 Kwi 2009
Posty: 93
Wysłany: Pią 05 Cze, 2009 23:20   

Tak się zastanawiam czytając te posty, niektórzy mówią, że nie mówili o tym swojej drugiej połówce przez kilka lat...Ale przecież ta 2osoba musiała to widzieć...I nie pytała?
Ja się niestety otworzyć nie umiem. Jeszcze nie.

[ Dodano: Pią 05 Cze, 2009 23:22 ]
ixi02 :przytul: :przytul: :przytul:

Co za kretyn z tego Twojego byłego, no doprawdy! :evil:
 
 
nutella 
nutella

imie: nutella
Dołączyła: 11 Wrz 2008
Posty: 39
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Nie 07 Cze, 2009 15:52   

W dobrym i normalnym związku chodzi m.in. o to, że się jest NA DOBRE I NA ZŁE!!!!Jeśli ktoś tego nie rozumie, lepiej niech się z nikim nie wiąże i nie zawraca przysłowiowej gitary. Poznaje się kogoś i kocha, nie za to jak wygląda, ale jakim jest człowiekiem. Wiecznie młodym i pięknym nikt nie pozostanie. Przyjdą zmarszczki, rozstępy itp.... a życie różne jest. Ludzie chorują na gorsze rzeczy, mają wypadki w których zostają okaleczeni bezpowrotnie(np. brak kończyn). Jeśli ktoś zostawia swoją kochaną (niby kochaną) osobę po tylu latach z powodu "głupich" plam, to jest palant do entej, i tyle. Widzisz przynajmniej, że nie ma co liczyć na taką osobę, a życie przynosi wiele nieciekawych niespodzianek, gorszych od bielactwa. Pewnie, że vitiligo to nic fajnego....ale mogło być gorzej. I największym szczęściem jest teraz dla Ciebie to, że nie jesteś z tym sorki "pustakiem". Jeśli się naprawdę kocha, to bezwarunkowo, i idzie się przez życie zawsze razem, pokonując trudy wspierając na swoim ramieniu. Życzę Wszystkim, aby każdy znalazł osobę, która kocha mimo wszystko!!!!!! Na tym polega prawdziwy związek!!!!!
 
 
Olga 
:):)

imie: Kasia
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 30 Kwi 2009
Posty: 93
Wysłany: Nie 07 Cze, 2009 16:13   

Nutella masz świętą rację, wszyscy to tak naprawdę wiedzą i każdy ma nadzieje, że jeżeli ktoś Ci przez x lat mówi, że Cię kocha to tak jest i nie rzuci Cię z powodu "tych głupich plam"..
 
 
ixi02 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 14 Maj 2009
Posty: 359
Wysłany: Wto 09 Cze, 2009 13:38   

wielkie dzięki za pocieszenie...
 
 
nederlandka85 

imie: Aneta
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 14 Cze 2008
Posty: 18
Skąd: małopolskie
Wysłany: Czw 11 Cze, 2009 10:50   

Miałam 18 lat, przeżywałam swoją pierwszą , wielką miłość. Byłam szczęśliwa, że mam kogoś, kogo kocham. I najważniejsze - czułam się kochana. Sielanka trwała 4 lata i nagle ...bum, koniec miłości. Powód - zdrada. Dlaczego ? Dzięki plamkom :) takie przynajmniej było jego tłumaczenie. Po tych latach spędzonych ze mną, podczas których uparcie twierdził, że jest mu dobrze, w pewnych momentach plamki zaczęły mu przeszkadzać. Więc wybrał inną kobietę, która ich nie miała. Po prawda, nie jest z nią, ale do mnie też powrotu nie ma :)
Teraz jestem blisko 2 lata w nowym związku i już czuję, że zaczyna się coś dziać. Po pierwsze - wstydzę się obnażyć całkowicie przed tym facetem; mam pewien dyskomfort. Poza tym od samego początku czułam, że on mnie nie akceptuje do końca. Niby kocha, ale... w dodatku jego mamusia dokłada oliwy do ognia i uparcie stara się go przekonać, że to jest okropna choroba, że kiedyś mogę mieć z tego raka, lub co gorsza - dzięki bielactwu czeka mnie szybka śmierć. A wiadomo, jak jest z mamisynkami :)
Czasem mam wrażenie, że nie spotkam już w swoim życiu faceta, który pokocha mnie taką, jaką jestem. A wszystko przez te plamy. Gdyby ich nie było - byłabym sto razy szczęśliwsza. Ten obecny miliony razy mnie namawiał na wizyty u lekarzy itd, jakby to tylko dawało jakieś efekty. On nie wierzy w to, że nie nie ma na to skutecznego lekarstwa. On jest zdania, że ja chcę mieć te plamki, bo niby nic z nimi nie robię. Jemu one bardziej przeszkadzają niż mnie. I dlatego też wiem, że wcześniej czy później zakończy się i ten związek i znowu zostanę sama. A wszystko dlatego, że każdy nowo poznany facet, nie chcę mieć kobiety w ciapki obok swojego boku, bo dla niego to jest wstyd...
 
 
Daniel93 

imie: Daniel
Dołączył: 11 Cze 2009
Posty: 1
Skąd: Sochaczew
Wysłany: Czw 11 Cze, 2009 13:15   

Witajcie to jest mój pierwszy post na tym forum . Mam 16 lat i bielactwo jak każdy chodzę do szkoły , mam kolegów i wydaje mi się ze oni zaakceptowali to jak wygląda moja skóra i nie zwracają na to uwagi (wiedzą że to bielactwo itd.)Na początku były pytania "co to?" na początku nie za bardzo chciałem o tym mówić ale w końcu się przełamałem i wyszło mi to na dobre teraz kończę gimnazjum i szkoda mi się rozstawać z tymi ludźmi ponieważ wśród nich nie zwracam uwagi na moją chorobę , jest mi dobrze nie ubliżają mi po prostu wśród tych ludzi czuję się swobodnie , nie boję się odsłaniać miejsc gdzie mam plamki w ogóle mam je na twarzy więc nie idzie jak to ukryć ale (plamki mam na CAŁYM ciele). Lubią mnie takim jakim jestem. Najbardziej wstydzę pokazać się na plaży wiadomo że tam trzeba się rozebrać i miałem taką sytuację jakaś dziewczynka przyjechała na kolonie i jak to dziecko (małe) patrzyła na mnie krzywo i komentowała mój wygląd prowadząc przy tym dyskusję na temat moich plamek . Powiem tylko tyle że przykro było mi słuchać co mówiła. Ale to było dawno teraz mam jeszcze gorszy problem.

Jak wiadomo w moim wieku zaczyna się zainteresowanie płcią przeciwną i tu jest problem ... Podoba mi się pewna dziewczyna , nie zwraca uwagi na moją skórę nie pyta co to? ale jednak jestem osobą nieśmiałą i ciężko jest mi zacząć jakoś z nią się nie wiem umówić na wspólne pójście do kina . Nie dojść że jestem nieśmiały to tracę pewność siebie nie tylko przez to że jestem "pulchny" ale mam też plamki. Na prawdę nie wiem co robić z jednej strony zakochałem się ale z drugiej nie chcę aby ktoś jej dokuczał przez to jak wyglądam (jeśli udałoby mi się z nią być). Dodam że prawie już zapomniałem o tym jak wyglądam ale wtedy kiedy byłem w towarzystwie tej dziewczyny moje "kompleksy" po woli zaczęły wracać.

Może ten post wygląda jak bym coś z siebie wyrzucił ale tego potrzebowałem :oops: .

Pozdrowionka
 
 
Ulencja 


imie: Urszula
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 22 Kwi 2008
Posty: 277
Skąd: Toruń
Wysłany: Czw 11 Cze, 2009 16:18   

Umów się z tą dziewczyną ,skoro ona nie dostrzega Twoich plamek.Jak się będziesz czaił i wstydził ,to nigdy Ci nic nie wyjdzie.Śmiało!
 
 
Natalia_90 


imie: Natalia
Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 11 Cze 2008
Posty: 338
Skąd: Chojnice
Wysłany: Nie 14 Cze, 2009 15:44   

nederlandka85 skoro to taki mamisynek i na dodatek nie akceptuje Ciebie takiej jaka jesteś, to go zostaw... nie warto tracić czasu i nerwów na takich...
Daniel93 zrób tak jak mówi Ulencja, umów się z nią, warto spróbować, z tego co napisałeś, to nie wygląda na taką, która zwraca uwagę na detale...
 
 
nicia 

Dołączyła: 08 Cze 2009
Posty: 25
Wysłany: Pon 29 Cze, 2009 22:35   

i ja chciałam podzielić się z Wami moimi doświadczeniami w sprawach damsko-męskich... bardzo długo nie mogłam zaakceptować samej siebie... a co dopiero dopuścić kogoś do siebie... pierwszy mój poważny związek miał być tym na całe życie.. choć był "daleki od doskonałości" (i zdrada, psychiczne znęcanie się, doszło nawet do rękoczynów), trwałam w nim, bo ciężko mi było przyznać się samej przed sobą, że bałam się, że nikt mnie nie zaakceptuje tak jak zaakceptował mnie on. po którejś z miliona awantur już nie wytrzymałam, wyrzuciłam go ze swojego życia.... przed długi czas byłam sama, bałam się zaangażowania i braku akceptacji.
jednak spotkałam kogoś, kto mnie szanuje, dba o mnie, kogoś, przy kim czuję się bezpieczna.
wierzcie mi, że moja obawa o to, że nikt mnie nie zaakceptuje prawie doprowadziła do tego, że mogłam zmarnować sobie życie. dopiero teraz czuję, że jestem takim samym człowiekiem jak ktokolwiek inny - ba - nawet lepszym, bo doświadczonym przez życie, doceniającym w ludziach wartości poza wyglądem.
ot, taka moja mała historia.
 
 
blabla 


pomogl: pomogl
imie: Krzysiek
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 30 Kwi 2008
Posty: 546
Skąd: Rzeszów
Wysłany: Pon 29 Cze, 2009 22:46   

nicia ja mysle nadal podonie jak Ty dawniej. narazie dalem sobie spokoj ze zwiazkami itp. a wzialem sie za zlikwidowanie vitiligo. mi zatruwa zycie i sam nie akceptuje sie i tego, dopoki to nie zniknie, nie bede sie wiazal. a wierze, ze zniknie - moze mnie za to skrytykujecie, ale bardziej bym sie zrazil odrzuceniem niz faktem, ze jestem sam. sam - ale szczesliwy mimo wszystko. szczesliwy bo plamy sie repigmentuja. od roku postanowilem sobie, ze za wszelka cene musze odzyskac swoje zycie.
Ostatnio zmieniony przez blabla Pon 29 Cze, 2009 22:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
nicia 

Dołączyła: 08 Cze 2009
Posty: 25
Wysłany: Pon 29 Cze, 2009 23:16   

gratuluje repigmentacji :-) ja jakieś 10 lat temu postanowiłam, że jedynym sposobem na vitiligo będzie akceptacji samej siebie i pozostawienie tego w stanie takim, jakie jest. dopiero jakieś 2 tygodnie temu zdecydowałam się na leczenie.
nie będę Cię tutaj namawiać na związki, ale - może to i inflantylne stwierdzenie - jedynie ktoś niepoważny, niedojrzały i co tu dużo mówić - beznadziejny mógłby Cię odrzucić tylko ze względu na vitiligo - czyli Twój wygląd. ja zawsze tłumaczyłam co mi jest, że to nie boli, nie można się tym zarazić, dlaczego to mam - ale dopiero wtedy, gdy ktoś mnie o to pytał, nigdy sama z siebie.
ludzie mają o niebo gorsze problemy - chociaż sama długo w to nie wierzyłam, które maksymalnie utrudniają im jakiekolwiek relacje z ludźmi, nie mówiąc o relacjach damsko-męskich, związkach, czy małżeństwach.
zresztą znam wielu świetnych, zdrowych facetów, którzy nigdy nawet nie mieli dziewczyny... a kobiety, wierz mi nie patrzą na powierzchowność - jakby się mogło wydawać :D:D:D:D
 
 
blabla 


pomogl: pomogl
imie: Krzysiek
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 30 Kwi 2008
Posty: 546
Skąd: Rzeszów
Wysłany: Pon 29 Cze, 2009 23:27   

hej, no sa gorsze choroby ni vitiligo, ale chyba zadna tak nie niszczy psychicznie. sami to zreszta przyznacie. a co do blokady - zrazic sie nie chce a po co mi stres, a jak odzyskalem troche barwnika i to dosc duzo- jakby wrocilo do mnie utracone zycie zmarnowane przez vitiligo.
 
 
nicia 

Dołączyła: 08 Cze 2009
Posty: 25
Wysłany: Pon 29 Cze, 2009 23:34   

przyznam, że niszczy psychicznie .... ale na swoim przykładzie wiem, że po tym, jak mnie zniszczyła - stałam się o niebo silniejsza psychicznie i dojrzałam dużo szybciej niż moi rówieśnicy.
dlaczego Twoje życie się zmarnowało? to chyba o dużo za duże słowo - zmarnować sobie życie można źle postępując, nieetycznie, niezgodnie z własnym sumieniem.
a po to ryzykować, żeby COŚ przeżyć. żeby chociaż przez chwilę poczuć się jak ktoś, kto jest ponad wszystkim, żeby pokochać lub chociaż się zakochać - bo miłość daje Ci skrzydła, siłę i wiarę. Da Ci jeszcze większą siłę, aby walczyć z vitiligo i z całym światem!
 
 
Bernadeta 


imie: Bernadeta
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 07 Paź 2008
Posty: 168
Skąd: Radom / UK
Wysłany: Wto 30 Cze, 2009 18:50   

Witam serdecznie,
Nicia bardzo podoba mi sie Twoja wypowiedz naprawde zaimponowalas mi, zgadzam sie z Toba w 200% :hura:
Blabla mozesz mi wierzyc ona ma calkowita racje, dziewczyny czy kobiety zwracaja szczegolna uwage na intelekt i jaki facet ma charakter, a powierzchownosc znajduje sie na samym koncu listy wymagan oczywiscie zdarzaja sie wyjatki jak od kazdej reguly, ale nie warto nimi sobie glowy zawracac.
pozdrawiam cieplutko :wink:
Ostatnio zmieniony przez Bernadeta Wto 30 Cze, 2009 18:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
ixi02 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 14 Maj 2009
Posty: 359
Wysłany: Wto 30 Cze, 2009 19:38   

popieram Was kobietki obie..ziółka na zdrowie :):)liga rządzi liga radzi liga nigdy Cie nie zdradzi :):):)nie warto się zadręczać też doszłam do takiego wniosku,wsumie niedawno ale stwierdziłam że tak naprawdę robię zadręczaniem się, krzywdę sobie,więc postanowiłam być twarda i nie poddawać się już..a mężczyźni cóż jak ma być to i tak będzie nie będzie to nie.. :)
 
 
xmati6 


pomogl: pomogl
imie: Bartek
Pomógł: 4 razy
Dołączył: 18 Sie 2008
Posty: 627
Wysłany: Sob 04 Lip, 2009 12:51   

A moi znajomi pytali sie nad morzem co tu mam na kolanie a ja: aaaj tam pojawia mi sie takie cuś na wakacje, znika w zime (kłamczuch hehe) i lekarze nie wiedza co to jest. Uslyszalem: aha a oni zaczeli dotykac moje plamy i mowic: ee spoko, jak cos to powiesz innym ze Ci skora zeszla i po sprawie :grin: bardzo mnie to podbudowalo a ja spokojnie moglem sie opalac razem z nimi - bez kitu poczulem sie jak zdrowy czlowiek :mrgreen: fakt -> widzieli tylko moje plamy na piszczelach i malutkie na stopach no ale to i tak pocieszające!
 
 
martusia33 

Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 03 Lip 2009
Posty: 70
Skąd: Szczecin
Wysłany: Śro 08 Lip, 2009 13:37   

Witam cieplutko
Moja choroba zaczęła się w chwili kiedy poznałam mojego obecnego męża. Kiedy szykowałam śnieżnobiałą suknię i rękawiczki które miały zakryć okropne ręce nie myślałam jak to będzie dalej, ale wiedziałam że mój przyszły mąż ma to gdzieś. Przez lata choroba strasznie się rozwinęła ale mój mąż jakby nie dostrzegał tych zmian. Nigdy się nie lituje a wręcz mobilizuje do zakładania krótkich rękawków (których tak nie cierpię !!!). Kocha mnie wciąż tak samo a kiedy jest mi smutno i płaczę potrafi godzinę mnie przytulać i pocieszać. Wiem, że mogę na Niego liczyć w każdej chwili. Mamy córeczkę, która jak już kiedyś tu napisałam ale się powtórzę często mi mówi "PO TYM MAMUSIU CIĘ POZNAJĘ I BARDZO CIĘ KOCHAM ".Choroba bardzo mnie zmieniła przez te lata kiedyś szalona imprezowiczka a teraz cicha i spokojna myszka. Życzę wszystkim takiej miłości, w której liczy się coś więcej niż wygląd . Pozdrawiam wszystkich !!!!
Ostatnio zmieniony przez martusia33 Śro 08 Lip, 2009 18:10, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
xmati6 


pomogl: pomogl
imie: Bartek
Pomógł: 4 razy
Dołączył: 18 Sie 2008
Posty: 627
Wysłany: Śro 08 Lip, 2009 14:39   

Święte słowa Marta.. dziekujemy:)
 
 
Bernadeta 


imie: Bernadeta
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 07 Paź 2008
Posty: 168
Skąd: Radom / UK
Wysłany: Śro 08 Lip, 2009 22:39   

Martusia33 masz to niesamowite szczescie, ze Twoj maz jest takim dojrzalym czlowiekiem i doskonale rozumie Twoje zmartwienia, badz mu wdzieczna i docen to, nie kazdy ma takie szczescie, ja jednak ciesze sie Twoim i zycze go jak najwiecej :)
pozdrawiam cieplo
 
 
xmati6 


pomogl: pomogl
imie: Bartek
Pomógł: 4 razy
Dołączył: 18 Sie 2008
Posty: 627
Wysłany: Czw 09 Lip, 2009 00:16   

Ja jestem kolejnym przykladem, ze bielactwo nie ma zwiazku z 'doborem' partnera/ki. Od kilku dni spotykam sie z ladna dziewczyna - i ja to widze i czuje ze ona widzi moje plamy ale o nich nawet nie mowi ani sie dziwnie nie patrzy - to jest piekne :wink: odkladam VitiColor :D
 
 
martusia33 

Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 03 Lip 2009
Posty: 70
Skąd: Szczecin
Wysłany: Czw 09 Lip, 2009 08:40   

Dziękuję Wam Kochani :) Jest we mnie wiele niepokoju ale jeśli ma się kogoś bliskiego łatwiej to wszystko zwalczyć i pokonać. Życzę wszystkim miłego dnia (bez słońca i upału) !!!
Pozdrawiam !!!!
 
 
blabla 


pomogl: pomogl
imie: Krzysiek
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 30 Kwi 2008
Posty: 546
Skąd: Rzeszów
Wysłany: Czw 09 Lip, 2009 09:50   

martusia33 napisał/a:
Życzę wszystkim miłego dnia (bez słońca i upału) !!!


dla mnie slonce to zbawienie bo mi najlepiej pomaga. i tylko go caly czas oczekuje. mi bielactwo troche krwi napsulo, ale teraz bedzie odwrotnie. ja sie odegram i nie pozwole na to bym przegral swoje zycie :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

phpBB by przemo