To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Bielactwo - vitiligo.com.pl
Bielactwo nabyte, leczenie, zdjęcia, forum

Życie to nie bajka... - relacje damsko-męskie

ixi02 - Śro 08 Lut, 2012 20:04

a ja powiem guzik prawda i to z wielką pentelką, można mieć wiele pasji,przyjaciól ,znajomych ale tak naprawdę jest się samemu,nikt mi nie powie że nawet twardziel (ka) chce iść przez życie samotnie,póki się ma te naście lat to się tak mysli wmawia się sobie "jakie życie w pojedynkę jest fajne,wolność na maxa,można się poddać całkowicie pasjom itd nikt nie zawraca głowy nie trzeba sie tłumaczyć itd)ale już w wieku powiedzmy 30 lat myślenie się zmienia,jak nagle Ci wszyscy znajomi przyjaciele nagle nie mają czasu (mają swoje rodziny, miłości),wtedy przychodzą chwile kiedy myśli się o 2 połowie,że fajnie byłoby robić coś razem,nikt mi nie wmówi także że trzeba dla drugiej osoby zrezygnowac z pasji ponieważ można nią zarazić a nóż się spodoba a jeśli nie to przecież nikt nikomu nie może nic zabronić,i wcale nie trzeba żyć z tego powodu samemu, i wcale nie trzeba dokonywać wyboru albo albo, można to pogodzić,,Kamilek nie wiem ile masz latek ale ciekawa jestem czy za 10 lat powiesz to samo lub nawet za 5 lat,człowiek to zwierzę stadne i jesteśmy tak skonstruowani że samotność i życie w pojedynkę w pewnym sensie "zabija" od środka,ponadto na starośc co chcesz być (bez obrazy) zgrednym marudą?? a pasja cóż nawet największa nie zastąpi drugiej osoby osoby bliskiej sercu to przytulenia i rozmowy,do kłótni i smiechu itd....więc wybaczcie panowie ale absolutnie się z Wami nie zgodzę...dodam tylko że ja pracuję z mężczyznami,z nimi się w wiekszości wspinam i jakoś kompleksów żadnych nie mam,nawet w saunie nie mam problemu się rozebrać, i jeśli Cie to pocieszy w grupie mych uczniów jest chłopak ma łuszczycę ,choć w zimie jej tak nie widać,ale nie jeden zdrowy człowiek by mu pozazdrościł poczucia humoru,chęci życia i jest żonaty z piękną kobietą,,,,jest takie przysłowie "swój swojego zawsze znajdzie" ,a jeszcze kiedyś słyszałam takie "każda zmora znajdzie swego amatora"
Kamilek:) - Śro 08 Lut, 2012 21:50

Iwonka napisał/a:
Wybacz, ale jak dla mnie jest to zasłanianie swej "niedołężności" pasją, która tak naprawde nie da Ci uczucia ani miłości.


Znaczków na szczęście nie zbieram, a na punkcie kosmetyków też bzika nie mam :mrgreen: Natomiast hobby dające duży zastrzyk adrenaliny potrafi uzależnić pozytywnie i skutecznie odciągnąć uwagę od innych spraw - w tym przypadku miłosnych myśli.
Możesz to nazywać "niedołężnością" czy jak tam sobie życzysz, choć niedołężnym się jeszcze nie czuję :razz:


ixi02 oczywiście, że przychodzi taki czas, że rozmyśla się nad tym jak mogłoby być przyjemnie dzieląc życie z drugą osobą, jednak nie każdy potrafi przyjąć do świadomości jednej kluczowej kwestii. Nie każdy nadaje się do życia z drugą osobą i nie każdemu druga osoba jest pisana. Ja przyzwyczaiłem się do życia w pojedynkę do tego stopnia, że z roku na rok co raz łatwiej pogodzić mi się z tym, że kobiety mnie nie akceptują. A jeśli nie one to naturalne, że człowiek szuka sobie substytutu, ja go znalazłem i powiem, że w pasji można w dużym stopniu odnaleźć cel i usatysfakcjonowanie.

Pytałaś o wiek. Jestem w takim wieku, że jeszcze nie muszę ukrywać cyferek :lol: :26 lat. Nie wiem jak zmieni się moje podejście do kobiet po 30-tce, ale mogę powiedzieć, że jestem w pewnym sensie dinozaurem, gdyż nie mam dziewczyny, a nawet przyjaciółki od ponad 8lat. Mój przykład pokazuje, że jednak da się żyć samotnie przez tak długi okres czasu.

Kwestia tego, że ktoś samotny staje się na stare lata marudą wydaje mi się zwykłym stereotypem. Czy to znaczy, że każda osoba w związku będzie tryskać pozytywną energią, a całe otoczenie będzie napawała hurraoptymizmem? Gdyby tak było to nie znalbym rodzin, gdzie mąż pije z powodu nękającej go kobiety, przeżywa depresję bo czuje się nie szanowany w związku etc. Oczywiście po drugiej stronie znajdują się pary gdzie kobieta ma zbawienny wpływ :) Jednak to czy ktoś staje się marudą czy nie zależy już tylko i wyłącznie od człowieka i jego podejścia do życia. Znajdziesz na ziemi zarówno posiadającego wszystko gościa pogrążonego w depresji jak i szczęśliwego biedaka.

Iwonka - Śro 08 Lut, 2012 22:36

srutu tutu kwestia czasu a Kamilek będzie sie nas pytał jaki pierścionek wybrać dla swej lubej, czego Ci z całego serca życzę.


A tak btw jakie macie plany na Walentynki? Obchodzicie? :D

Kamilek:) - Śro 08 Lut, 2012 23:15

Iwonka pobożne życzenia. Żartujesz sobie :) Znam siebie zbyt dobrze. Nie wyobrażam sobie tego...przez 8 lat kompletna cisza, a tu nagle miałbym pytać o pierścionek?? Za dużo czasu minęło by zacząć bawić się w te klocki.
Iwonka - Śro 08 Lut, 2012 23:21

jak to sie mówi: nie znasz dnia ani godziny. :)
Kamilek:) - Śro 08 Lut, 2012 23:32

To prawda, ale nie nadinterpretujmy tego cytatu dopasowując go do każdej okoliczności :)
Już ixi02 napisała "swój swojego zawsze znajdzie" , "każda zmora znajdzie swego amatora" - sorry, ale dla mnie to zbyt łatwe by mogło okazać się prawdziwe. Słowa brzmią jak zasłyszana wyrocznia, a los jest bardziej skomplikowany. Gdyby każdy na swojego trafił to byśmy nie mieli księży, zakonnic, ani starych kawalerów :)

Iwonka - Śro 08 Lut, 2012 23:59

ale mam dziwne uczucie, że sam "panierujesz" się byciem singlem, bo tak jest przecież łatwiej.
xomkax - Czw 09 Lut, 2012 10:54

Jasne, że łatwiej. Bez problemów związanych z drugą osobą, bo przecież i takie są...

Iwonka napisał/a:
A tak btw jakie macie plany na Walentynki? Obchodzicie?

Jeszcze nigdy nie obchodziłam Walentynek i w tym roku też pewnie nie będę.. Chyba, że się chłopak określi, bo jak na razie to w sumie nie wiem, czy się szykować na Walentynki, czy na Dzień Singla ;p

ixi02 - Czw 09 Lut, 2012 21:19

Kamil "marudny zgred" to był przykład,ale są i tacy ,te cytaty także, wg tego co piszesz sam tworzysz ponieważ tak chcesz i jest Ci łatwiej wokół siebie barierę byś przypadkiem nie wpadł w sidła jakiejś kobiety,nie ważne ile człowiek lat jest w swoim życiu sam,Ty obierasz sam taką drogę bo to tzw obrona,zwalasz na bielactwo ,jakbys go nie miał inaczej byś mówił aczkolwiek wg mnie i wielu chorych nie ma powodu by żyć jak pustelnik.Twoje życie Twój wybór nikt na siłę nie może Cie swatać,ale nie mów że przez całe życie chcesz iść sam,bo tak naprawdę Ci tak wygodnie, bo wg Twoich relacji tak naprawdę to nie jest wina bielactwa (choć może po części także)ale tego że Ty się boisz pokochać kogoś,więc obrałeś choć nie do konca życie samotnika,26 lat to jesteś młody,czas wszystko zweryfikuje,i myślę że gdybyś tak naprawdę chciał żyć w samotności i sam to byś nie pisał o tym i nie mówił gdziekolwiek,więc trochę wiary i nadziei w to że kiedyś kogoś pokochasz jeszcze w Tobie jest,...... co do walentynek moim skromnym zdaniem kocha się przez cały rok i nie na pokaz,i nie tylko jeden dzień,a walentynki to takie "swięto"które jest właśnie pokazowe,aczkolwiek wszystko jest dla ludzi i jak ktoś chce niech świętuje.pzdr,,,,
Kamilek:) - Pią 10 Lut, 2012 00:09

Iwonka napisał/a:
ale mam dziwne uczucie, że sam "panierujesz" się byciem singlem, bo tak jest przecież łatwiej.


Nigdy nie spoglądałem na to jak na pójście na łatwiznę. Życie w związku to wzajemne wsparcie, przede wszystkim emocjonalne, więc czy ja wiem czy moja droga jest łatwiejsza ;) Jeszcze kilka postów wcześniej czytałem jak to ciężko żyć samotnie i jest to wbrew naturze.

Nie tworzę wokół siebie żadnej bariery, przed niczym nie uciekam/nigdy nie uciekałem. Żeby było jasne - nie boję się nikogo pokochać, jednak nie było okazji ku temu by się w kimkolwiek zakochać, gdyż moje relacje z kobietami zawsze były jak magnesy jednoimienne. Nie wiedzieć czemu, ale zawsze działałem na kobiety odpychająco i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Prędzej czy później każdy facet doszedłby do wniosku, że nie ma sensu starać się o coś jeśli wiadomo, że jest to nieosiągalne.

A czemu mówię o samotności? Temat dotyczy relacji damsko-męskich, więc dodałem kilka groszy do tematu z mojej strony. Może gdybym nie wyłamał się swoim przypadkiem z powszechnie przyjętego kanonu - byłbym lepiej zrozumiany.

xomkax - Pią 10 Lut, 2012 00:24

Kamilek:) napisał/a:
Może gdybym nie wyłamał się swoim przypadkiem z powszechnie przyjętego kanonu - byłbym lepiej zrozumiany.

Bardzo możliwe, ale każdy jest inny, prawda? Ty wyłamujesz się w kwestii relacji damsko-męskich, ja wyłamuję się czym innym, a ktoś jeszcze czym innym. Gdyby każdy myślał na dany temat to samo, to życie byłoby nudne.

Kamilek:) - Pią 10 Lut, 2012 23:19

Masz rację.
migotka - Pon 13 Lut, 2012 13:13

plamki mam od mniej/wiecej 2lat, moj zwiazek trwa prawie 5.

i jak do tej pory nie widze zmiany nastawienia mojego mezczyzny do mojej osoby, to raczej tylko moj wewnetrzny problem. to ja nie do konca umiem sobie poradzic z faktem posiadania paskudztwa, to ja sie na to gapie, szukam nowych informacji, denerwuje sie brakiem wiedzy ze strony lekarzy i brakiem jakiegos konkretnego punktu zaczepienia.

poza moimi zmaganiami z zaistnialym stanem rzeczy, nie przyszlo mi do glowy, zeby robic z tego powodu problem na linii ja-partner. nie ukrywam sie przed nim, nie odmawiam bliskosci, bo zwyczajnie podjelam decyzje, ze moze mi to dziadostwo zrujnowac wyglad, ale nie pozwole, by mi zrujnowalo zwiazek (chociaz i tak za duzo o tym marudze, ale staram sie pracowac nad soba i wydaje mi sie, ze z czasem bedzie latwiej).

xomkax - Pon 13 Lut, 2012 17:14

Właśnie. Sami sobie tworzymy problemy z powodu plam. Moi znajomi przestali je zauważać w momencie kiedy sama doszłam do wniosku, ze one mi nie przeszkadzają i nie staną mi na drodze do szczęścia. Widać to po zmianie jaka zaszła w sposobie traktowania mnie głównie przez chłopaków.. :)
Kamilek:) - Pon 13 Lut, 2012 23:52

A ja myślę, że takie szczęście zbudowane na oszukiwaniu siebie to bujda , nie szczęście.
magdaza - Wto 14 Lut, 2012 15:14

To nie jest oszukiwanie siebie, tylko zmiana nastawienia do problemu, serio!
Długie lata czułam się nieszczęśliwa z powodu plam, miałam okropną depresję, od jakiegoś czasu walczę z plamami (skutecznie) oraz pracuję nad sobą (to tak w telegraficznym skrócie ) i jest coraz lepiej. I rzeczywiście, tak jak u Xomkax, znajomi też to zauważyli.
:mrgreen:
Żałuję tylko tego że tak późno się za siebie wzięłam, a młodość przeżyłam zamartwiając się tym wszystkim. Mogłam trochę bardziej poszaleć, he, he, ale też często miałam obawy jak faceci zareagują na plamy, choć nie miałam nigdy jakichś nieprzyjemnych doświadczeń w tym względzie. Oj, głupia byłam....

xomkax - Wto 14 Lut, 2012 19:24

magdaza napisał/a:
Żałuję tylko tego że tak późno się za siebie wzięłam, a młodość przeżyłam zamartwiając się tym wszystkim. Mogłam trochę bardziej poszaleć, he, he, ale też często miałam obawy jak faceci zareagują na plamy, choć nie miałam nigdy jakichś nieprzyjemnych doświadczeń w tym względzie. Oj, głupia byłam....

I ja właśnie tego błędu popełnić nie chcę. Mam 16 lat, całe życie przede mną... Nie chcę zmarnować tych lat na zamartwianie się z powodu plam. Komuś nie odpowiada, że jestem w łatki? Trudno! Nie mój problem, tylko tej osoby. Niech spada. Proste.
Takie właśnie mam do tego podejście od prawie 9 miesięcy. I te miesiące to jak dotąd najlepszy okres w moim życiu. Tyle się zmieniło... Wyjechałam na miesiąc do sanatorium i wróciłam jako zupełnie inny człowiek. Szczęśliwy i żyjący pełnią życia człowiek.
Każdemu życzę takiego podejścia do sprawy. Naprawdę, żyje mi się dużo lepiej.

Gallus - Wto 14 Lut, 2012 22:10

xomkax napisał/a:
magdaza napisał/a:
Żałuję tylko tego że tak późno się za siebie wzięłam, a młodość przeżyłam zamartwiając się tym wszystkim. Mogłam trochę bardziej poszaleć, he, he, ale też często miałam obawy jak faceci zareagują na plamy, choć nie miałam nigdy jakichś nieprzyjemnych doświadczeń w tym względzie. Oj, głupia byłam....

I ja właśnie tego błędu popełnić nie chcę. Mam 16 lat, całe życie przede mną... Nie chcę zmarnować tych lat na zamartwianie się z powodu plam. Komuś nie odpowiada, że jestem w łatki? Trudno! Nie mój problem, tylko tej osoby. Niech spada. Proste.
Takie właśnie mam do tego podejście od prawie 9 miesięcy. I te miesiące to jak dotąd najlepszy okres w moim życiu. Tyle się zmieniło... Wyjechałam na miesiąc do sanatorium i wróciłam jako zupełnie inny człowiek. Szczęśliwy i żyjący pełnią życia człowiek.
Każdemu życzę takiego podejścia do sprawy. Naprawdę, żyje mi się dużo lepiej.



:hura: :hura: BRAWO BRAWO!! każdy tu zamartwiający się człowiek na tym forum niech bierze z Ciebie przykład :wink:
jeszcze raz gratulacje :wink:

xomkax - Wto 14 Lut, 2012 22:51

haha dziękuję, dziękuję! :D
:biggreen:

Kamilek:) - Nie 19 Lut, 2012 17:22

xomkax ja też jestem pełen podziwu do twojego nastawienia dożycia :) Fajnie tak pozytywnie do wszystkiego podchodzić i potrafić przymknąć oczy na niedoskonałości i inne mniej znaczące w życiu codziennym zagadnienia :)

To jak, kiedy można się do Ciebie zgłosić na kurs pozytywnego nastawienia? :mrgreen:
To musi być lepsze niż lampy, vitixy i tevaskiny razem wzięte ;)

xomkax - Nie 19 Lut, 2012 20:21

Kurs pozytywnego nastawienia? Teraz, zaraz, już, za chwilkę :D jednym słowem, kiedy tylko będziesz chciał ^^

ps. czuję się doceniona :biggreen:

Mariusz - Wto 28 Lut, 2012 16:28

Ćwierć wieku mam bielactwo i się nie załamałem. Fakt, że jak byłem młodszy to łatwo nie było.
Natalia_90 - Nie 11 Mar, 2012 14:20

długo tu już nic nie pisałam a i cieszę się, bo w depresje można wpaść :P ludzie błagam Was, nie użalajcie się nad jakimiś plamami! brzmi dość egoistycznie, ale serio szkoda młodości, niepotrzebnego stresu, czasu i pieniędzy! prawda jest taka, że jesli z czegoś robimy problem i dajemy sygnały ludziom "o matko jak mi z tym źle" to ludzie to podłapują, współczują nam a potem my czujemy się jeszcze gorzej i tak w kółko - błędne koło! żyjcie z tym tak, jakby tego nie było... bielactwo absolutnie nie może mieć wpływu na Wasz stan psychiczny!
co do związków damsko-męskich, to nie ma żadnego znaczenia, czy jesteś taki a nie inny... jesli ktoś się komuś podoba czy po prostu są jakies uczucia to te plamy nie mają żadnego znaczenia dla tej drugiej osoby, tylko człowiek taki głupi i sam wyolbrzymia "bo pewnie on/ona sie mnie wstydzi albo mówi tak, by mnie pocieszyć" ... serio aż mi ciśnienie skacze, jak takie coś słyszę :) uwierzcie w siebie! ja swego czasu też miałam kompleksy i to nie tylko ze względu na plamki, ale odkąd nie zwracam uwagi na swoje mankamenty to inni też tego nie widzą albo przynajmniej nie robią z tego afery i czuję się z tym świetnie :)
pozdrawiam wszystkich łaciatych, miłej niedzieli :)

xomkax - Nie 11 Mar, 2012 20:17

Jej, kolejna osoba, którą kocham! Natalia, moja bogini, pozwól mi czcić Twą osobę!
Nie, nie jestem wariatką, ja tylko lubią udawać wariatkę.
:hahaha: :hahaha:

blabla - Pon 12 Mar, 2012 00:56

@Natalia_90

fajnie pisze sie na forum, zycie jednak to weryfikuje. nie moge sluchac od ludzi, ze z plamami mozna zyc tak samo jak normalny czlowiek. my jednak probujemy "symulowac" ta normalnosc, nie myslac o przypadlosci. a inni, zdrowi ludzie i otoczenie weryfikuje i klasyfikuje nas jako innych, nierzadko gorszych, chorych. to tak jakbyscie pisali, ze czlowiek bez reki, nogi moze zyc normalnie. wiem ze absurdalny przyklad, ale osoby z bielactwem czasami tak ukrywaja plamiska, ze czuja jakby tych czesci fizycznie nie mieli - no nie chca ich pokazac z takimi plamami.

proba niemyslenia i udawania ze wszystko jest okay, to tylko wasze wyobrazenie. tak naprawde codziennie o tym swiadomie lub nieswiadomie myslicie, bo widzicie to codziennie na waszych cialach.

udawanie to oszukiwanie siebie. mowienie ze wszystko gra to tylko zludzenie

Gallus - Pon 12 Mar, 2012 15:58

lepiej zamknąć sie w pokoju i nie wychodzić.
masz racje absurdalny przykład dałeś. do tego obrażasz nasz wszystkich tutaj swoim argumentem.

Karolak - Pon 12 Mar, 2012 16:06

a ja mam w dupie te wasze użalanie nad sobą..
pierdolenie..
ogarnijcie się bo kurwa żal czytać takich wypowiedzi..
cieszcie się życiem takim jakim jest a nie szukacie problemu na siłę..

bielactwo to nie wyrok śmierci!
bielactwo nie zamyka nam szczęścia w życiu, ani radości niczego nam nie blokuje..

TYLKO MY SAMI PRZEZ CIĄGŁE UŻALANIE SIĘ NAD SOBĄ.

Gallus - Pon 12 Mar, 2012 16:07

:brawo:
Natalia_90 - Pon 12 Mar, 2012 16:28

@blabla

oczywiście, że fajnie się pisze, ale wierz mi u mnie to nie wygląda już jak przed kilkoma laty, że to zauważam i rozczulam się, bo mi 2mm więcej białego pigmentu się pokazało.
a nie można mówic o oszukiwaniu siebie, bo w jakim momencie ja się oszukuję? na moje to prostu nie zwracam uwagi, bo serio mnie to nie obchodzi, żyje dalej ciesząc się tym, co mi staje na drodze ;) jakbym była chora obłożnie, w sensie, że dokuczałby mi stale jakiś ból, to wtedy tak - udawałabym, że mnie nie boli.... ale skoro plamy "sobie są" po prostu, to nie koniec świata a szkoda nerwów na dramatyzowanie :zdrówko:

Dawid - Pon 12 Mar, 2012 18:39

Ludzie!!! opanujcie się z tym słownikiem :evil: :mrgreen: Kiedy w końcu zrozumiecie, ze nie kazdy jest taki sam!!! To co po kims spływa jak po kaczce dla innego jest ciężkim krzyżem do noszenia. Ja szanujęblabla za swoje zdanie. Nie kazdy musi miec takie zdanie jak wy a na siłę uszczsliwianie kogos nie zda egzaminu. :zdrówko:
xomkax - Pon 12 Mar, 2012 19:22

blabla, a ja uważam, że to nie jest udawanie... skoro mi to nie przeszkadza, skoro lubię te plamki, to czy udaję? Nie, nie udaję. Widzę je, nie wmawiam sobie, że ich nie ma. Przeciwnie, bardzo dobrze wiem, że są i nie zniknął tak szybko. Ale nie przejmuję się tym, co powiedzą inni o moich białych dłoniach. Nie ukrywam tego, jest mi z tym dobrze. Czy to jest oszukiwanie samego siebie??

Dawid, ależ ja doskonale o tym wiem. I nikt tu nie chce nikogo na siłę uszczęśliwiać. Każdy jest panem własnego losu, jak to mówią... Sam pracujesz na swoje szczęście, a ja mam zamiar być szczęśliwa bez względu na to czy mam bielactwo, czy pięć par oczu, czy nie mam ręki...

:mrgreen:

Gallus - Pon 12 Mar, 2012 21:22

Dawid napisał/a:
Ludzie!!! opanujcie się z tym słownikiem :evil: :mrgreen: Kiedy w końcu zrozumiecie, ze nie kazdy jest taki sam!!! To co po kims spływa jak po kaczce dla innego jest ciężkim krzyżem do noszenia. Ja szanujęblabla za swoje zdanie. Nie kazdy musi miec takie zdanie jak wy a na siłę uszczsliwianie kogos nie zda egzaminu. :zdrówko:


za to na siłę unieszczęśliwianie zda egzamin. :cool:

Dawid - Pon 12 Mar, 2012 21:46

Gallus napisał/a:
za to na siłę unieszczęśliwianie zda egzamin.


No to juz zalezy od człowieka czyż nie? ;-)

w sumie można by powiedzieć ze wszyscy bez bielactwa są" inni" a MY "normalni", ale też nie o to chodzi chyba. Tez mi chyba nie chcecie powiedziec że od samiuskiego poczatku była olewka i radosc, taaa w to to nie uwierzę ;-) :hahaha:

Natalia_90 - Pon 12 Mar, 2012 23:34

o żadne szufladkowanie nie chodzi, bo wszyscy jesteśmy ludźmi, różnią nas detale... ale wszyscy są normalni, no sorry.... tylko i wyłącznie od nas zależy czy damy się traktować jak równi sobie czy czując się jak ktoś inny, outsider etc... olewka i radość, oczywiście, że nie... na poczatku raczej coś w stylu wtf? co to jest, dlaczego ja itd? ale kto tak nie ma? ludzie zadają sobie te pytania codziennie, tylko dotyczy to innych spraw, defektów, chorób, problemów, nie rzadko większych od naszego utrapienia, ale kazdy jakoś daje sobie radę albo chociaż powinien, mam na myśli psychicznie poukłada sobie w głowie, że to przecież mnie nie dyskryminuje, czy nie pretenduje na kogoś gorszego bo mam plamy ;) oczywiście jest to jakiś kompleks, u jednego mniejszy u drugiego większy, ale no nie ma co przez coś takiego czuć się gorszym czy w ogole skazanym na porażkę w polu relacji z płcią przeciwną czy w pracy :) przecież wygląd nie stanowi o człowieku, ludzie lubią nas za to kim jesteśmy a nie jak wyglądamy, czy mamy plamy, jedną rękę czy sztuczną szczękę :razz: po prostu spróbujmy nie postrzegać się jako osób z bielactwem tylko jako osoby, które są znane czy rozpoznawalne przez coś innego, coś co wszyscy w nas lubią czy podziwiają ;) dobre nastawienie to już połowa sukcesu
blabla - Wto 13 Mar, 2012 00:12

Gallus napisał/a:
masz racje absurdalny przykład dałeś. do tego obrażasz nasz wszystkich tutaj swoim argumentem.


to, że Ty odebrałeś i dobrałeś to jako obrażanie to nie moja wina. jednak w dyskusję z pieniaczem nie będę wchodził.

Widzę, że was tym poruszyłem. takie jest moje zdanie na ten temat. I mówi to osoba, która stawiła czoła bielactwu i je zatrzymała, dziś nie wstydzę się chodzić w krótkich spodniach, bo plamy są coraz mniej widoczne. Mam złe doświadczenia w środowisku by mówić pozytywnie o bielactwie, a w szczególności o tym, że można być "szczęśliwym" z vitiligo. Przyznaję i przyznawałem, że to moje największe przekleństwo życiowe, które utrudnia mi w miarę normalne życie. Ktoś kto ma mało plam, np. na jednej ręce ma inny punkt widzenia na tę chorobę, więc trochę generalizujecie.

Osoby, które znam i które są zarówno chore na vitiligo jak i zdrowe wielokrotnie potwierdzały, że to co umiesz w dzisiejszym świecie i jaki jesteś nie idzie w pierwszej kolejności - pierwszy jest wygląd. Głupi przykład poszukiwania pracy, do baru za ladę nie wezmą cycatej blondynki z plamami, tylko cycatą bez nich lub bez cycków ;) Wiem, że pojedziecie mi przykładami, ale tzw. "aparycja" dziś liczy się w każdej dziedzinie związanej z pracą i nie tylko ;)

Jakbyście spokojnie bez nerwów przeanalizowali jak w życiu was traktowano kiedy zaczęło się vitiligo i jakbyście przeanalizowali wasze zachowania, reakcję na otoczenie z tego powodu część rzeczy by się zgadzała z tym co piszę. Tylko boicie się trochę przyznać, bo nie chcecie dopuścić do myśli, że może być inaczej niż jest teraz.

Bez urazy, ale symulowanie prowadzenia normalnego życia z vitiligo i braku z tego powodu problemów jest tylko tym co chce się widzieć i czuć i przeżywać ;) Jednak sumienie drze się wyraźnie, że jakby to fajnie było, gdyby tych cholernych plam nie było, unaocznieniem tego jest szukanie sposobów leczenia i obecność na forum.

Gallus - Wto 13 Mar, 2012 14:53

Cytat:
to, że Ty odebrałeś i dobrałeś to jako obrażanie to nie moja wina. jednak w dyskusję z pieniaczem nie będę wchodził.

nic nie dobrałem.. po prosu porównywanie człowieka z plamami do człowieka bez ręki czy nogi mija się z celem. no chyba ze uważasz się za kalekę.. w co wątpię.

Cytat:
Widzę, że was tym poruszyłem. takie jest moje zdanie na ten temat. I mówi to osoba, która stawiła czoła bielactwu i je zatrzymała, dziś nie wstydzę się chodzić w krótkich spodniach, bo plamy są coraz mniej widoczne. Mam złe doświadczenia w środowisku by mówić pozytywnie o bielactwie, a w szczególności o tym, że można być "szczęśliwym" z vitiligo. Przyznaję i przyznawałem, że to moje największe przekleństwo życiowe, które utrudnia mi w miarę normalne życie. Ktoś kto ma mało plam, np. na jednej ręce ma inny punkt widzenia na tę chorobę, więc trochę generalizujecie.

no i tu coś napisałeś z czym w końcu się zgodzę.... lecz to tylko Twoje zdanie a każdy ma inne. tak samo jak każdy w innym środowisku się wychował, obraca i znajduje. Tak więc każdy może na swoje "przekleństwo życiowe" inaczej reagować i inaczej z nim walczyć. Dla jedego będzie to koniec świata a inny będzie miał to gdzieś. Bo chyba wszyscy ludzie nie są tacy sami?

Cytat:
Osoby, które znam i które są zarówno chore na vitiligo jak i zdrowe wielokrotnie potwierdzały, że to co umiesz w dzisiejszym świecie i jaki jesteś nie idzie w pierwszej kolejności - pierwszy jest wygląd. Głupi przykład poszukiwania pracy, do baru za ladę nie wezmą cycatej blondynki z plamami, tylko cycatą bez nich lub bez cycków ;) Wiem, że pojedziecie mi przykładami, ale tzw. "aparycja" dziś liczy się w każdej dziedzinie związanej z pracą i nie tylko ;)

tu się też zgodzę. ale.. są wyjątki.
Cytat:

Jakbyście spokojnie bez nerwów przeanalizowali jak w życiu was traktowano kiedy zaczęło się vitiligo i jakbyście przeanalizowali wasze zachowania, reakcję na otoczenie z tego powodu część rzeczy by się zgadzała z tym co piszę. Tylko boicie się trochę przyznać, bo nie chcecie dopuścić do myśli, że może być inaczej niż jest teraz.

no i tu się nie zgodzę.. wybacz leczy chyba wyglądam z innej strony na to wszystko bądź nie spotkało mnie w życiu tyle złych doświadczeń co Ciebie, za to nie ma takiej osoby która by mnie mogła zawstydzic w związku z moją chorobą, któej juz prawie nie ma ;)

Cytat:
Bez urazy, ale symulowanie prowadzenia normalnego życia z vitiligo i braku z tego powodu problemów jest tylko tym co chce się widzieć i czuć i przeżywać ;) Jednak sumienie drze się wyraźnie, że jakby to fajnie było, gdyby tych cholernych plam nie było, unaocznieniem tego jest szukanie sposobów leczenia i obecność na forum.

no racja... fajnie by było gdyby tych plam nie było, poważnie zgadzam się z Tobą. Ale nie jest to jakaś wielka tragedia która mogła by nas spotkać.. i często wpadają ludzie z bielactwem w skrajność, co na pewno nie jest dobrym sposobem do wyleczenia tego.

takze... nie pieniaj.. ja pienić nie będę.. no chyba ze piwko :zdrówko:

blabla - Wto 13 Mar, 2012 16:28

@ Gallus, pierwszy raz się z czymkolwiek zgadzasz ze mną.

Właśnie o to mi chodziło, że Ty inaczej i każdy inaczej postrzega chorobę. Tak w ogóle, Ty plam właściwie nie masz, masz ich tyle co kot napłakał więc ktoś nierozeznany nie zwróci na to uwagę, bo każdy ma pieprzyka, znamię itp. Więc zasadniczo Ty inaczej rozumiesz vitiligo i masz inne podejście, bo nie musisz aż tak "dramatyzować" - po prostu mniej widać. Bo Ty tak na 99% możesz się czuć zdrowy. I życie masz łatwiejsze zarazem.

I chyba wiesz o co mi chodzi. Bo inaczej się czuje osoba mająca jedną plamę, a osoba, która ma ich znacznie dużo więcej, np. ja.

Porównanie do osób bez ręki jest dość trafne. Przypadek znanego czarnoskórego prezentera telewizyjnego CNN to pokazuje - zobacz jak facet zakłada tylko długie marynarki bo wstydzi się odsłonić nawet w lecie ramiona czy nogi. Mi chodzi o aspekt psychiczny - mimo że rękę nogę masz, czujesz jakbyś jej nie miał, bo ciągle ją chowasz i zakrywasz bo się wstydzi plam i chce być normalnym więc zakrywa by inni nie widzieli. Pomyślcie też o osobach z ciemną karnacją np. czarni i inni, u których taka choroba to katastrofa. W Indiach osoby z vitiligo są powszechnie dyskryminowane z dwóch powódów - społeczeństwo kastowe ma się dobrze, a dwa hindusi są ciemni i dużo bardziej widać, a jak widać takie coś kwalifikują jako niepełnowartościowego człowieka, wyrzutka. Polacy jako blade twarze mają z tym o wiele mniejszy problem, bo tak nie widać. Chyba nie chcielibyście być w skórze czarnych mających vitiligo, gdzie wyglądają gorzej niż milka, jak panda. To jednocześnie pociąga dyskryminację w społeczeństwie, bo to cholernie widać, większość wręcz odraża, a mam czarnoskórego znajomego, który na to choruje więc jego o to zapytajcie jak sięz tym czuje....Sam mam ciemną karnację / skórę trochę odróżniającą się od bladych twarzy więc bardziej rozumiem ciemniejszych ode mnie :) I dlatego też ze względów rozmiar choroby i kolorytu mam takie a nie inne zdanie o psychice człowieka z vitiligo.

agaracz - Wto 13 Mar, 2012 16:32

fajnie, że jest taki temat. Jestem nowa na forum, ale od jakiegoś czasu przeglądam Wasze wypowiedzi. Dlaczego się włączyłam w dyskusję? Po pierwsze- mój (od 24 lat ten sam!) mąż ma bielactwo, moja 21-letnia córka również ma bielactwo, moja synowa (czyli do niedawna obca osoba) też ma bielactwo, a na dodatek ja osobiście piszę pracę magisterską dotyczącą metod leczenia bielactwa. Jak więc łatwo się domyśleć temat jest mi bardzo bliski. Powiem Wam, że wygląd, plamy, odbarwienia nie mają żadnego znaczenia kiedy się w kimś zakochamy.
pozdrawiam
Aga
[/b]

blabla - Wto 13 Mar, 2012 17:37

agaracz napisał/a:
odbarwienia nie mają żadnego znaczenia kiedy się w kimś zakochamy.


jeśli ta druga osoba wie o tym, to nie ma :] z pierwszym zakochaniem nieświadomych nie mówiłbym tak :lol:

Natalia_90 - Wto 13 Mar, 2012 19:33

blabla napisał/a:
agaracz napisał/a:
odbarwienia nie mają żadnego znaczenia kiedy się w kimś zakochamy.


jeśli ta druga osoba wie o tym, to nie ma :] z pierwszym zakochaniem nieświadomych nie mówiłbym tak :lol:


niby dlaczego tak uważasz?
ja uważam, że to nie ma w ogóle znaczenia dla osoby, która kocha... no chyba, że wiąże się z kimś z innych powodów...

xomkax - Wto 13 Mar, 2012 19:59

Dawid napisał/a:
w sumie można by powiedzieć ze wszyscy bez bielactwa są" inni" a MY "normalni", ale też nie o to chodzi chyba. Tez mi chyba nie chcecie powiedziec że od samiuskiego poczatku była olewka i radosc, taaa w to to nie uwierzę

A kto mówi, ze tak było od początku?
Ja nie wiem, może komuś przeszkadza to, że mam taki olewczy stosunek do tej choroby, ale... może tak:
12-letnia dziewczynka z plamami nie czuła się dobrze, ale przywykła do nich, przestała zwracać na nie uwagi. Cieszyła się, kiedy się zabarwiały, płakała, kiedy pojawiały się nowe... Bywało różnie. Ale nigdy nikt jej tego nie wypominał. Nikt nie był dla niej wredny i chamski z tego powodu. Zdarzało się, że małe dzieci, gdy się z nimi bawiła pytały, co jej jest. Wtedy uśmiechała się i mówiła, że ona tak już ma - jest w łatki, ma takie inne niż wszyscy zabarwienie skóry. Skończyła podstawówkę, poszła do gimnazjum... Spodziewała się, że automatycznie zostanie wyśmiana. Ale nie, wręcz przeciwnie. Została bardzo ciepło przyjęta, znalazła się w centrum życia towarzyskiego klasy. Plamki zeszły na drugi plan, później na trzeci, czwarty... Tak już zostało. Raz, tylko jeden jedyny raz ktoś zrobił jej przykrość z powodu plamek. Rozpłakała się. Nie potrafiła tego powstrzymać. Po tym zdarzeniu wyjechała do sanatorium (to akurat zbieg okoliczności...). Tam podjęła decyzję, że tak być nie może. Plamki nie mogą rujnować jej życia, chciała być szczęśliwa. Miała przed sobą przecież całe życie! Po tym wyjeździe wróciła do szkoły tylko na zakończenie roku, później były wakacje. Przez ten okres bardzo się zmieniła. Plamki zeszły na jeszcze dalszy plan. Zaczęła je lubić, bawić się nimi, śmiać się z nich... Nabrała dystansu do całej tej choroby. Stała się bardziej otwarta na innych, pewna siebie. Jej znajomi też to zauważyli...
Teraz, pół roku po tych pamiętnych wakacjach ta dziewczyna jest szczęśliwa, a jeśli czasem zdarza jej się załamać to nie z powodu plamek - one nie mają z tym nic wspólnego.

I jeszcze raz nich mi ktoś powie, że człowiek z vitiligo nie może być naprawdę szczęśliwy. JESTEM SZCZĘŚLIWA. Jasne? Bielactwo to nie jest dla mnie problem, a plam mam dość dużo, więc wiem co mówię. Oczywiście, inni mogą uważać to za wielką przeszkodę na drodze do szczęścia, ale uwierzcie mi, że wystarczy chcieć, a wszystko się zmieni. Jestem tego najlepszym przykładem. :)

Gallus - Wto 13 Mar, 2012 20:38

i znów Ci przybije brawo :D :biggreen:
Dawid - Wto 13 Mar, 2012 20:43

xomkax to chwała tobie za takie podejście do sprawy :mrgreen: i twojemu otoczeniu(kolegą, koleżanką, najbliższym i obcym dla ciebie ludziom), ale nie zawsze jest tak różowo. :zdrówko:
Gallus - Wto 13 Mar, 2012 20:46

blabla napisał/a:
@ Gallus, pierwszy raz się z czymkolwiek zgadzasz ze mną.


ciągłe kłótnie mijają się z celem.. tak więc.. powodzenia wszystkim w wyleczeniu :mrgreen:
no i w byciu szczęśliwym. mimo wszystko uważam że nawet Tobie blabla się to uda, i jedno i drugie :wink:

xomkax - Wto 13 Mar, 2012 22:45

Jak już mówiłam (pisałam): wystarczy chcieć, a wszystko pójdzie zdecydowanie łatwiej niż przypuszczamy :)

Gallus napisał/a:
i znów Ci przybije brawo

dziękuję, dziękuję :zdrówko: :mrgreen:

magdaza - Pon 19 Mar, 2012 14:46

Ja uważam, że każdy z nas jest inny i nie ma co ochrzaniać kogoś, że tak to przeżywa a nie inaczej.
Jedni wchodzą na to forum, aby poszukać pomocy, inni aby się wyżalić (wolno im), a inni, aby służyć radą. I tak to ma działać chyba....
Inną sprawą jest to że da się popracować nad swoja psychiką, w tym wypadku mam na myśli zahamowania w kontaktach z płcią przeciwną spowodowane bielactwem.
Może pomóc psycholog, można samemu spróbować wziąć się w garść, byle do przodu.
Bo takie kompleksy są naprawdę niepotrzebne i utrudniają życie.
Wiem to z autopsji, więc nie "teoretyzuję", zabrało mi ładne parę lat, aby wyjść z depresji (spowodowanej w dużej części plamami), ale udało się.
Nie mam aż tak pozytywnego podejścia, aby lubić swoje plamki, ale toleruję je, a jeśli komuś przeszkadzają to już jego problem i koniec.

bolusia12 - Sob 21 Kwi, 2012 13:11

hej. mi od pewnego czasu zaczęły się robić białe rzęsy u jednej powieki. i włosy na czubku głowy, boję się że to bielactwo. Gdyż co innego może być?? proszę o pomoc. będę bardzo wdzięczna :sad:
xomkax - Sob 21 Kwi, 2012 15:37

To niekoniecznie musi być bielactwo. Chyba... nie znam się na tym ani troszeczkę, więc niestety Ci nie pomogę.
joke - Nie 22 Kwi, 2012 16:37

Witam , choruje już od 4 lat na bielactwo byłem w związku przez 2 lata który sie rozsypal między innymi przez właśnie ta chorobę gdyż zjadła mnie (że tak powiem) w dużej części , mianowicie dłonie twarz kolana łokcie palce u stóp oraZ miejsca intymne ... Jeżeli chodzi o moje relacje to w sumie przez ostatni związek zaczelem sie bać dziewczyn w sensie takim iż mogą mnie wysmiac , każdy wie jak ją śmiesznie wyglądam , czuje ich spojrzenie za każdym razem gdy sie odwroce .. samo wyjście na dwór jest kompromitujące ... A może to ją sobie tak ubzduralem... Byłem w szpitalu w bydgoszczy zajmującym sie dermatologia i po 3 dniach badań stwierdzili że naswietlenia lampami są nieopłacalne gdyż jestem za młody ... Czyli między innymi splawili mnie , żadnego wsparcia od nich nor dostałem żadnych informacji dotyczących co i jak ... Żałosne . Czyżby nikt sie nami nie interesował...? Wracając do relacji ... No poprostu nie mogę sie przełamać. Tyle razy kompromitowany przez przypadkowych ludzi ... :(
Pastore - Śro 30 Maj, 2012 22:17

Nieraz jest tak, że poznasz dziewczynę, tworzy się relacja i nagle myśl "mam plamy, robię bez sensu nadzieję"


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group