Życie to nie bajka... - Od 10 lat wyleczony. Znalazłem to forum i się w?ciekłem !
nutella - Pon 07 Wrz, 2009 17:43
Nigdy nie byłam ideałem piękna i nim nie będę.Nie oczekuje tego od życia.Nie uciekam od ludzi, towarzystwa a ono ode mnie.Przez życie idę z uśmiechem na twarzy i uniesioną głową. Ludzie patrzą na mnie, na moje rudziutkie włosy, krzywe nóżki i plamy, na śliczny uśmiech,ładne oczy .I ja też patrzę na ludzi, na ich grube tyłki, krzywe zęby, długie zgrabne nogi,piękne włosy.Widzę w nich nie tylko piękno czy niedoskonałości.Widzę ludzi sympatycznych, pogodnych, pochmurnych, dobrych i złych. Tych z którymi można się zaprzyjaźnić bądź nie.Nie znoszę ludzi, którzy mają ciągle złe dni, i nie reagują na żadne argumenty( ciągle narzekać nie wolno),tylko zapatrzeni są w siebie i w kółko twierdzą,że istnieje tylko kult pięknego ciała.Wartościowi ludzie, widzą nie tylko ciało, ale przede wszystkim to, kim jesteśmy i co sobą reprezentujemy. Od ciągłego marudy i stękacza, jaki jestem brzydki i nieszczęśliwy,ludzie z czasem uciekają. Zatruwają życie swoje i innych.Tacy ludzie nie umieją docenić daru życia.Niszczą samych siebie.Staram się nie być toksyczna dla innych, czasami jest mi smutno,ale potem mi wstyd bo inni mają jeszcze gorzej.Nie dano im szansy.
Czasem trzeba aż zagrożenia życia, by nagle odczuć, jak ogromną ma wartość, jak jest bezcenne, chociaż nie jest wolne od trudu i cierpienia. Cieszę się,że żyję a moje życie dzięki pogodzie ducha jest szczęśliwe.
Cieszę się, że moja "defektowa choroba" nie ogranicza mi sprawności psychicznej i fizycznej, nie wymagam opieki innych osób, że nie sikam pod siebie i nikt nie musi zmieniać mi pieluchy. I to nie wygląd wpływa na to kim jestem i jak mnie postrzega otoczenie, tylko to ile jestem warta i co sobą reprezentuje. Ludzie widzą we mnie nie tylko człowieka z "defektem", ale fajną dziewczynę.
Olga - Pon 07 Wrz, 2009 17:51
nakpotan napisał/a: | jezeli jestes chory na to vitiligo i mowisz ,ze jest ono raczej nieuleczalne to z rachunku prawdopodobieństwa wynika ,ze raczej nie załapiesz juz innej NIEULECZALNEJ choroby a wiec ciesz sie zyciem i ZYJ jego pełnią ! NAprawde musisz miec POTĘZNEGo pecha ,zeby łałapac nastepna nieuleczalna chorobe. |
Eee...Bardzo orginalne zdanie
kobzinka - Pon 07 Wrz, 2009 22:26
Oooj straszna dyskusja sie wywiązała..
Magadi dobrze gada,polać mu wódki(jak to u mnie na wsi sie mawia)!
Moimi plamkami najbardziej przejmowała sie moja mama!Ja miałam je gdzieś:P
A prawda jest taka,ze kiedy przeżywałam największy stres w życiu(wiek 20-22lata)to moje plamy zaczeły znikać..Aleee ja zawsze byłam inna,hihihi
Działo sie tak może dlatego,że umiałam sie dobrze odstresować!! :zdrówko:
Bikini to mój przyjaciel..Plamy smarowałam dopiero jak piekły :krzeselko:
W ogóle sie nie przejmuje moimi plamami..lubie je..a one tak bez nic..bez ostrzeżenia..ZNIKAJĄ!!pierdzielone..
Stara nie jestem(chyba)ale dojrzałam bardzo szybko..są ważniejsze sprawy i problemy :spoko:
KORZYSTAJCIE Z KAŻDEGO DNIA,JAKBY BYŁ WASZYM OSTATNIM(nie bedziecie przejmowali sie tym naszym 'bidactwem')
pozdrówka i zdrówka
nakpotan - Pon 07 Wrz, 2009 22:43
kobzinka ,
ŚLICZNIE :) !!!! :zdrówko: :zdrówko: :zdrówko: :zdrówko: :zdrówko: :zdrówko: :zdrówko: :zdrówko: :zdrówko: :zdrówko:
Czesiu - Wto 08 Wrz, 2009 11:01
Jeszcze jedną rzecz chciałem dodać na temat, który się przewinął w tym wątku. U albinosów nie ma barwnika z powodu braku koniecznego do jego produkcji enzymu - tyrozynazy. To powoduje, że melanocyty nie są chronione przed mutagennym działaniem promieniowania UV. W przypadku bielactwa jest odwrotnie. Tyrozynaza u nas występuje, ale w odbarwionych miejscach nie ma melanocytów, więc synteza pigmentu nie jest możliwa. Czerniak to zmienione nowotworowo melanocyty. U osób, u których melanocyty nie występują lub jest ich mniej, ryzyko powstania czerniaka jest odpowiednio minimalne lub mniejsze. Dodatkowo osoby z bielactwem posiadają mechanizm obronny przed czerniakiem, ale o tym już pisałem.
Odnośnie trwałości odzyskanego pigmentu, mogę powiedzieć, że w moim przypadku po repigmentacji na twarzy 10 lat temu barwnik utrzymuje się do dzisiaj. I z tego najbardziej się cieszę. Inaczej trochę jest z szyją, gdzie już 3 razy plamy zanikały i ponownie się pojawiały, a teraz są w fazie przejściowej. Trwałą repigmentację mam również na kolanach i przedramionach. Reasumując, uważam, że z satysfakcjonującą mnie skutecznością udaje mi się odzyskany barwnik zatrzymać lub nie dopuszczać do galopowania choroby. I między innymi dlatego będę się starał dalej coś z tym robić.
Catalabama - Wto 08 Wrz, 2009 13:27
Teoretycznie wszystko sie zgadza - tylko szkoda, że praktyka z tym w parze nie idzie :(
sl8er - Pon 21 Wrz, 2009 19:44
Magadi mieszasz nieżle na forum mlodym w glowach... no to Cie zaskocze bo u mnie wszystkie plamy co były wystawione na UVB 311 po poł roku znikły i będzie juz ponad 2 i to co sie opalilo nie powrocilo... zostaly plamy na rekach które są oporne ale tez troche ruszyly z braku czasu olalem to... przez te pol roku leczenia chodzilem na naswietlenia uvb w bydgoszczy panstwowo nie zaplacilem za to ani grosza widzialem duzo ludzi ktorym pomagaly naswietlenia w bielactwie, wielu plamy ustapily w 100%, wiec mowienie ze nic nie pomaga i nie warto zawracac sobie glowy chyba jest nie na miejscu... prawdopodobnie zadna z tych osob nie przeglada tego forum bo nie potzrebuje tego i chce zapomniec... wysylasz do psyhiatry jako lekarza pierwszego kontaktu a czy jest cos nadzwyczajnego ze np nastoletnia dziewczyna chce miec piekna opalenizne, ja bym radzil podjac rozsadne leczenie i szybko.. pewnie ze nie zadnymi pierdolami z chin pakistanu... kolego jezeli kazdy jak ty za najlepsza metode uaznalby pogodzenie sie z losem, kwarcowki jako terapia by dopiero nadeszly za kilka lat... jak nie ma rynku zbytu nie bedzie i nowych metod... a dzieje się na polu walki z chorobami immunologicznymi ostatnio tak wiele... powstaje tyle nowych lekow biologicznych ktore sa przeznaczone do zwalczania łuszczycy lupus itd ... i prawdopodbnie jest tylko kwestia czasu az ktoras z tych kuracji okaze sie skuteczna i na bielactwo...
blabla - Pon 21 Wrz, 2009 20:04
sl8er napisał/a: | kolego jezeli kazdy jak ty za najlepsza metode uaznalby pogodzenie sie z losem, kwarcowki jako terapia by dopiero nadeszly za kilka lat... jak nie ma rynku zbytu nie bedzie i nowych metod |
dokladnie tez tak mysle, jesli sa chetni to i producenci sie zainteresuja i co wymyslaja, badaja.
jesli kazdy myslalby, zeby pogodzic sie z losem itp., to medycyna bylaby dzis na poziomie sredniowiecza.
Catalabama - Śro 23 Wrz, 2009 13:37
Przeczytalam ten tekst już kilka razy i jeszcze bardziej twierdze, ze to teoria - do tego świetnie napisana! Brawo
Mam tylko coraz większe wątpliwości co do autentyczności tego wywodu
magadi napisał/a: | Otóż wasze plamy nie znikną. Nie ma skutecznej metody „leczenia” braku pigmentu |
Nie prawda! - moje znikają :grin:
xmati6 - Śro 23 Wrz, 2009 14:33
Moje tez znikaja i jak na razie nie wydalem tysiecy na leczenie. Ten koleś jest jakis zdesperowany, usiluje nam udowodnic ze sie wyleczyl z tego psychicznie a jednak sam ma ten kompleks ze mu sie nie udalo z leczeniem i poddał sie - jest cienki i tyle :wink: Ile razy mam powtarzac ze lekiem na bielactwo jest slonce / UVB + jakies masci typu Protopic, Novitil, Tevaskin, Elidel, Vitix. Wg mnie tabletki to bzdura a ziola sluza jedynie zatrzymaniu sie bielactwa i jego nie rozprzestrzenianiu a nie wyleczeniu.. ja pije Dziurawiec tylko dlatego bo po nim czuje sie spokojny, no stress a ziola z Indii to przyspieszenie kuracji z Tevaskinem, one pewnie uwrzliwiaja skore na swiatlo.
Ostatnio nawet sprobowalem olejku Babci + slonce i wyskoczyl mi pigment na nogach ale za nogi wezme sie kiedy indziej :) Z tym, ze z Babci trzeba uwazac bo mozna sie solidnie poparzyc!!
Lelo3008 - Śro 23 Wrz, 2009 17:36
xmati6 to nie prawda, ze Ty leczysz bielactwo, leczysz aby jego objawy. Co z tego, że plamy mi się zabarwią po jakimś czasie naświetlania jak potem znowu wyjdą jak nie znam przyczyny bielactwa......... Mało kto "leczy" bielactwo, leczenie to: odpowiednia dieta, wyeliminowanie stresu, słońce, różne maści i to wszystko czasem nie pomaga albo pomaga na jakiś czas. Nie możemy leczyć żadnej choroby, kiedy nie znamy jej przyczyn, ileż to można powtarzać??!! Niestety taka prawda i tyle.............................
blabla - Śro 23 Wrz, 2009 19:28
Lelo3008 napisał/a: | xmati6 to nie prawda, ze Ty leczysz bielactwo, leczysz aby jego objawy. |
Lelo3008 napisał/a: | Nie możemy leczyć żadnej choroby, kiedy nie znamy jej przyczyn, ileż to można powtarzać??!! |
Jednak tutaj sie mylisz mowiac, ze nie mozna czegos leczyc nie znajac przyczyny. A co powiesz jesli ktos leczy sie Vitix tabletkami i one pomoga ? Wtedy nie ma likwidacji objawow, a przyczyny A te tabsy cos mi pomagaja :) :) :) To samo tyczy sie masci, jesli logicznie nie znamy przyczyny i np. Novitil jako lek objawowy mi pomaga, to znaczy ze likwiduje bielactwo, i jego przyczyne bo plamy schodza - nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi, ale jesli przyczyna jest nieznana to i wyleczenie jest nie znane, wiec mowienie, ze Novitil jako zel czy jakis inny pomaga objawowo jest bledem. Zel leczy plamy- jako objaw , bielactwo sie cofa i jesli z jakis powodow plamy wyszly to i z jakis powodw zeszly, wiec to nie tylko objawy. niekoniecznie bielactwo musi istniec wewnatrz organizmu, ale moze istniec i byc spowodowane problemami tylko zewnetrznymi, na skorze, problemow z jej funkcjonowaniem.
sl8er - Śro 23 Wrz, 2009 22:03
xmati6 to nie prawda, ze Ty leczysz bielactwo, leczysz aby jego objawy.
Czy jezeli wylecze sie z przziebienia to zwalczylem jego objawy czy sie wyleczylem????
Wirusy pozostały w otoczeniu w kazdej chwili moge złapac przeziebienie ponownie, czyli wyleczylem tylko objawy bo calego swiata nie zdezynfekowałem.
Podobnie z bielctwem lewy gen/geny pozostaja jednak nie znaczy to ze choroba wroci.
Catalabama - Czw 24 Wrz, 2009 06:51
sl8er napisał/a: |
Czy jezeli wylecze sie z przziebienia to zwalczylem jego objawy czy sie wyleczylem????
Wirusy pozostały w otoczeniu w kazdej chwili moge złapac przeziebienie ponownie, czyli wyleczylem tylko objawy bo calego swiata nie zdezynfekowałem.
|
Z takim podejsciem to sie nie powinieneś z tego przeziębienia, ani zapalenia płuc ani innych angin i temu podobnym leczyć - no bo po co????
Wszystkie te choroby są uleczalne i są duże szanse, ze nie złapiesz ponownie.
Tak samo jest z bielactwem - w wiekszości przypadków repigmentacja jest stała :)
sl8er napisał/a: | xmati6 to nie prawda, ze Ty leczysz bielactwo, leczysz aby jego objawy |
a tego akurat nie wiadomo :)
xmati6 - Czw 24 Wrz, 2009 21:42
Moim zdaniem skoro plamy sie nie pojawiaja, nie rozszerzaja, po strupkach mam normalna skore - to wszystko oznacza ze w jakims stopniu zwalczylem bielactwo, teraz biore sie za objawy :) I wiecie co? Ograniczylem stres to minimum... i czuje sie lepiej :grin:
łaciatka - Pią 04 Cze, 2010 16:12 Temat postu: Re: Od 10 lat wyleczony. Znalazłem to forum i się wściekłem Magadii
1.
Po 28 latach doświadczenia z bielactwem zapawdę powiadam wam: dajcie sobie spokój z lekarzami. Dajcie spokój z kwarcem, chemią, ziołami i innym drogim szajsem.
Jest tylko jedna droga do przerwania tej obłędnej spirali. Napisałem już jaka. Zamiast katować skórę przypalaniem, trzeba zmienić swoją psychikę. Zaakceptować to, co i tak nieuniknione. „straszna choroba”, o której tu zawodzą płaczki na forum co to piszą „modlę się cały czas żeby nie miało tego moje dziecko”. C’mon people, wyluzujcie. Zostawcie sobie modlitwy na naprawdę ważne okazje, lepiej nie nadużywać szczodrości bóstwa.
* * *
Zgadzam się po części z wypowiedzią Magadii, bo jeśli to jest tylko kwestia estetyki i nic nam nie zagraża ---> czyt. bielactwo wrodzone, to jet to pewnie jakaś recepta na życie... niestety jest jeszzce inna odmiana " bielactwo nabyte" :wstydzi: :placze:
Też dostałam je bardzo wcześnie bo w wieku 9 lat ( w czasach kiedy to nie było jeszzce komputerów ani internetu, a lekarze tylko ręce rozkładali ). Powiem wam że też stwierdziłam że jak nei moge na chwilę obecną tego wyleczyć to pogodzę się z plamkami , to był wielki BŁAD ... nie oszukumy się w koncu w ten sposób organizm nam daje znać że coś jest nieporządku WEWNĄTRZ anie tylko na zewnątrz .. potem pogorszył mi się słuch ---> wszyscy twierdzili że to czynnik zbyt wielkiego hałasu w szkole ... następnie bo niedawno wylądowałam w szpitalu z niedowładem nogi ... w koncu powiedziałam dosc tego .. etraz medycyna się nieco rozwineła wiec poszłam do lekarza co mój organizm cały przebadał .. BYŁAM W W SZOKU :placze: , uszkodzona przysadka mózgowa od antybiotyków jak mała byłam ( od tego się ponoć belactwo zaczeło i utracony słuch), odkładanie się wapnia w mózgu, rozlegulowany układ hormonalny, z tarczyca problemy :placze:
a zaczeło sie niewinnie od plamek
wie tu się nie zgadzam z wypowiedzią Magadii, bo naprawdę nie nalezy ignorować tej błahostki.
TRAGEDIA W TYM ŻE NIE BADAJĄ POD KATEM PRZYCZYNOWYM ---> chyba tylko na towarowej w warszawie
qxu247 - Śro 25 Maj, 2011 14:11
Pan, który zapoczątkował temat albo jest dermatologiem/lekarzem lub jest sfrustrowany brakiem wyników w leczeniu, ale to hipokryzja bo wg. niego takowe nie istnieje.
Nie można zabrać ludziom nadziei. Może te preparaty z Izraela, od zakonników czy inne cuda na kiju wcale nie pomagają na bielactwo ale leczą duszę wielu osobom a jak wiadomo to właśnie nasza psychika jest w dużej części odpowiedzialna za chorobę czy jej wyleczenie.
Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą.
Kalina111 - Śro 25 Maj, 2011 16:19
zgadzam sie z tym tekstem:)
mario71 - Śro 25 Maj, 2011 19:54
Dostrzegam tu dwie skrajne opcje.
Prawica : weż sie za siebie zaakceptuj.
Lewica : czasem lepiej mieć zasłonięte oczy :)
Jakiś mądry wniosek ?
blabla - Śro 25 Maj, 2011 20:21
qxu247 napisał/a: | Pan, który zapoczątkował temat albo jest dermatologiem/lekarzem lub jest sfrustrowany brakiem wyników w leczeniu, ale to hipokryzja bo wg. niego takowe nie istnieje. |
To prawda w 100%
Odebrać komuś nadzieję to jak odebrać życie
Robert1979 - Śro 25 Maj, 2011 22:17
Że tak wetkne jak byłem na komisji wojskowej to nikt się mnie o nic nie pytał .. bielactwo w niczym nie robi z Ciebie kaleki oczywiście kategoria A i do wojska a u mnie 80% to plamki. Ale wszyscy wiemy doktorek doktorkowi nie równy :)
romantyczka - Wto 28 Cze, 2011 22:49
xmati6 napisał/a: | udowodnie ze za rok dokladnie o tej porze wysle Ci fotke mojego ciala i nie dojrzysz na nim ŻADNEJ plamki |
czy jest gdzieś taka fotka?
nakpotan - Nie 28 Sie, 2011 00:46
PISZe tylko ----KU PAMIĘCI DOBREGo POSTA PANA MAGADI .
pozdro.
--
ps. A moze PAn MAGADI sie odezwie i cos skrobnie ????? coby dodał nam WSZYSTKIM SIŁ !!!!!
Wiewiorek567 - Pią 02 Wrz, 2011 20:51
I dobrze bo znowu to przeczytalem i się podbudowałem :D
Gallus - Sob 10 Wrz, 2011 21:25
blabla napisał/a: | qxu247 napisał/a: | Pan, który zapoczątkował temat albo jest dermatologiem/lekarzem lub jest sfrustrowany brakiem wyników w leczeniu, ale to hipokryzja bo wg. niego takowe nie istnieje. |
To prawda w 100%
Odebrać komuś nadzieję to jak odebrać życie |
no przeciez on wam tego nie zabiera... Powiedział tylko swoje zdanie na ten temat.. które w pewnym stopniu ja podzielam.. bo problem jest w głowie.. a naświetlanie się i inne świnstwa tylko pogarszają sprawe.
Ja po pół roku leczenia zrezygnowałem bo po prostu olałem sprawe... nie chce mi sie bawić i wydawać kasy na bzdury...trzeba sie przyzwyczaić i tyle..
i wiesz co? ja lubie moje plamki na przedramionach! i jak bym je stracił czuł bym sie dziwnie...
wraca mi pigment... i czuje się nieswój.. tak wraca! sam od siebie bez jakichś idotycznych drogich leczeń.
BRAWO DLA PANA Z PIERWSZEGO POSTU :zdrówko:
dziękuje do widzenia :grin:
blabla - Sob 10 Wrz, 2011 23:41
Gallus napisał/a: | bo problem jest w głowie.. a naświetlanie się i inne świnstwa tylko pogarszają sprawe. |
W tym przypadku w 100% się NIE zgadzam, może problem bo się blokujemy przed ludźmi itp. ale nie wmawiaj innym, że społeczeństwo nie widzi naszego problemu.
Choćbyś nie wiem jak sobie przetłumaczył, że się tym nie przejmujesz i to problem w głowie, ZWYKLI LUDZIE i reszta społeczeństwa Cię zweryfikuje i oceni na podstawie plam i na pewno się z tym spotkałeś nie raz i nie dwa.
szanti12318 - Nie 11 Wrz, 2011 11:41
[quote="blabla"] Gallus napisał/a: | bo problem jest w głowie.. a naświetlanie się i inne świnstwa tylko pogarszają sprawe. |
ja takze sie niezgodze. W moim przypadku lamy sa swietne. prez ponad miesiac kuracji 50%lam nie ma:) plam mam malo i uwazam ze nie ma co zalamywac rak( tak robilam na poczatku jak sie o tym dowiedzialam ) tylko walczyc z tym.
[ Dodano: Nie 11 Wrz, 2011 12:43 ]
a niedoswiadczylam takiego uczucia jak ktos sie na mnie patrzy i wie ze mam plamy bo mam ich tak malo ze tylko pani doktor wie. Ale sojrzenia takich ludzi napewno sa przykre, bo plamy to jest jakas forma "odmiennosci" i niestety ludzie sie na to zwracaja uwage...
pawelpost - Nie 11 Wrz, 2011 14:40
Witam,
Choruję na centkowanie złośliwe przez całe życie:). Miałem moze 3 lata jak to u mnie zauważono. Jako dziecko dorastałem z tym i to się rozpowszechniało, a ja z tym rosłem. W przedszkolu mnie nikt nie piętnował. Jedynie nieobeznana przedszkolanka która pytała się rodziców co mi dolega. Następnie podstawówka, gdzie już sam świadom swojej odmienności dołączyłem do drużyny koszykarskiej i grałem w rozgrywkach - cały łaciaty. Ludzie oczywiście gapili się na mnie i najgorszym było wejście na parkiet przed trybunami ale po chwili się o tym zapominało, a jak jeszcze przechwyciłem piłkę i trzsnąłem kosza to już nikt nie patrzył czy centkowany czy niebieski. Przyzwyczajenie przyszło z tym że użalałem nad sobą tylko działałem. Następnie poszedłem do liceum. Tam ludzie są już ostrożniejsi z osądami, chociaż też nazbierałem oczu na sobie co nie miara na początku. A że zawsze interesowałem sierysowaniem malowaniem więc poszedłem tą drogą. Waliłem rysuneczki, trzaskałem obrazki zamiast się uczyć :) Zacząłem wygrywać różne konkursy i poleciałem z tematem. Poznałem dziewczynę- bardzo ładną która patrzryła na mój sposób bycia i ogólnie pozytywne nastawienie do życia. Potem studia artystyczne- grafika co sprawia mi przyjemnosć i sprawia przyjemność innym to co robię. Teraz praca również w mojeje dziedzinie.
Jednak nigdy przenigdy chiciażby na jeden dzień pzrez całe życie nie zapomniałem że jestem chory zawsze mam to w sobie gdzieś nawet jak nie myślę o tym jest to w mojej podświadomości. Wchodząc do autobusu widze kilka twarzy które dziwią się, inne zaś w zakłopotaniu uciekają wzrokiem. Ja to wiem i każdy z nas to wie. Smutek na pzremian z radością taki mój los, słodko gorzki.
Jest paru kumpli którzy wychowali się ze mną i śmiejemy się z tego razem, są również kobiety które na to nie patrzą, a są i takie które by nie spojrzały na mnie jak na mężczyznę nawet . Dla głupich jestem mutakiem :) Świat jest przedziwny, natura płata figle a zachowanie ludzi to przede wszystkim ciekawość i strach. Sam staram się teraz podleczyć chociaż trochę , mozę to poskutkuje , bo nie widziałem nigdy swojej twarzy bez plam. Myśle że jeżeli są jakieś opcje to warto próbować i nie zniechęcać innych ze nie udaje się .
Pozdrawiam Pawlik
[ Dodano: Nie 11 Wrz, 2011 16:06 ]
centkowanie złośliwe - tak nazwałem vitiligo dla jasności
wikta - Śro 25 Kwi, 2012 09:41 Temat postu: do Magadi Dziekuje Magadi za ten wspanialy post! Ja nie choruje co prawda na bielactwo ale mam inne choroby "klopsy" w glowie. Zgadzam sie z Toba w 100% Po Twoim nie czytalam juz nastepnych, bo i po co?! A malkontenci, jak ten pod Twoim wpisem zawsze byli, sa i bede. Mysle ze dla wielu z nas, choroba jest czyms, czym chcemy zwrocic na siebie uwage.
Ale wielu jest tego nieswiadomym. A Ci ktorzy sie tego domyslaja za chiny sie nie przyznaja ze tak jest. Chcemy byc zauwazeni, docenieni, poglaskani, uslyszec wiele fajnyh slow na swoj temat. Nie dostajemy tego wszystkiego nawet od rodzicow. Tak wiec idziemy w swiat (w zycie) i szukamy po swojemu. Masz racje, psychika to jest to na co glownie powinnismy uwazac. Docenienie siebie poprzez robienie roznych rzeczy ale w sposob autentyczny!
gamabik - Pią 04 Maj, 2012 21:02
magadi, dzięki magadi własnie utworzyłem swoje konto w tym portalu,i wpadł mi w oko twój post(kurczę ekstra -dzięki ) pozdrawiam .Grzegorz
szanti12318 - Sob 05 Maj, 2012 11:07
ja uważam wypowiedź magadi za nieprawdziwa. Naswietlilam swoje plamki na brzuchu i juz ich nie ma. uwazam ze trzeba walczyc z ta choroba BO MOŻNA JĄ POKONAĆ.
Ulencja - Sob 05 Maj, 2012 13:29
A ja uważam,że magadi ma świętą rację.Mam bielactwo od 4 lat,wydałam mnóstwo kasy na rózne specyfiki,na lekarzy,szamanów i tym podobnie i bielactwo ani drgnie-mało tego,plam przybywa! Teraz tracę tylko na kosmetyki maskujące,
szanti12318 - Sob 05 Maj, 2012 13:37
Ale nie mozna wszystkich zalicac do jedje grupy. Niektotrzy maja bielactwo nawet nie wiedzac o tym np majac jedna plamkę Ja mam bielactwo 2lata plamy zrepigmentowalam, nie mysle o tym i jest ok. Są różne przypadki, a zakladając z góry nie nic ssie nie uda do niczego sie nie dojdzie.
Monika - Pon 15 Kwi, 2013 23:21
prawda...jest taka .U jednych pare plamek i samo się zatrzymuje.U inny postepuje z roku na rok .Naświetlania? tak efekt jest.Niestety to prawda ,że wraca .Nie jest zatrzymane oznacza iż nie ma leczenia .Walczyłam z tym wiele lat...Dalej żyje nadzieja na skuteczny sposób.wciąz testuje nowe środki .4 lata naświetlań !po roku mam gorzej...i Warszawa mi nie pomogła .
Marcin Klimczak - Pon 04 Lip, 2022 08:05
Hej, ciekawy post, więc pokusiłem się o zarejestrowanie na forum i dołączenie do dyskusji. W kwestii stereotypów i postrzegania ludzi „innych” muszę przyznać autorowi sporo racji, to jest w dużej mierze w naszej głowie no ale czemu się dziwić ludzie potrafią być bezlitośni, a jeśli doświadczymy tego sporo za dzieciaka to niestety zostaje z nami na bardzo, bardzo długo, jak nie na całe życie. Mądrość jeśli się zyskuje to raczej w późniejszym wieku i mając nawet już tą mądrość niestety bardzo ciężko te kwestie z dzieciństwa się odkręca, niemniej wszelka praca nad sobą jest jedną z najprzyjemniejszych moim zdaniem rzeczy w życiu. Umiejętność akceptacji odmienności jest cenna, swojej ale przede wszystkim innych. No właśnie i tu jest sedno sprawy - każdy jest inny. Powtarzam, bo to są cholernie ważne słowa, nauczmy się tej podstawowej rzeczy, że każdy człowiek jest inny, wygląda, czuje i myśli inaczej, a my zawsze będziemy próbować postrzegać ludzi przez pryzmat tego, co my mamy w głowie. Nie da się być innym człowiekiem ale należy pamiętać, że nasz i jego świat nigdy nie będą takie same, choć może nam się tak wydawać i mogą mieć mniej lub więcej podobieństw. Do czego zmierzam? Nie ma jednego skutecznego przepisu na osiągnięcie szczęścia w życiu, nie ma jednego skutecznego „lekarstwa” na bielactwo, jeśli autor tego obfitego wątku znalazł receptę na jedno i drugie to szczerzę mu gratuluje, dobra robota, tędy droga, życzę kolejnych sukcesów. Ale to jest jego życie i z jego kalkulacji wyszło mu, że to będzie skuteczne i odpowiednie. Przekładanie tego na innych może ale nie musi być równie skuteczne, może też być błędem. To przejdźmy teraz na chwilę do mojego, nieco odmiennego punktu widzenia. Z bielactwem, nabytym, zmagam się właściwie odkąd pamiętam, długo. Okres nastoletni - koszmar, potem im człek starszy, mądrzejszy i bardziej doświadczony tym łatwiej, ale… jestem też osobą nadwrażliwą emocjonalnie, a co gorsza estetą (tu można by długo dyskutować na ile ta estetyka jest kształtowana przez stereotypy ale ja raczej to piękno znajduję na innym niż powszechny biegunie) i w tej kombinacji „defekt kosmetyczny” niestety jest bardzo niebezpieczny. No całe szczęście dostałem też gen waleczności, więc skupiłem się na doskonaleniu innych sprawności, skoro z bielactwem sobie nie radziłem, oddech depresji często czułem tuż obok, póki co wciąż potrafię cieszyć się tym co mam i kim jestem. Nie wiem kim bym był bez tej choroby, możliwe, że nie miałbym tyle determinacji w doskonaleniu siebie w innych dziedzinach, może nie miałbym obecnej mądrości, czyste gdybanie, trochę to życie w końcu polega na tym, żeby optymalnie wykorzystać to co dostaliśmy albo czego nie dostaliśmy;) Ja po prostu sobie się z bielactwem nie podobam, męczyło i męczy mnie, tak samo jak bym nie podobał się sobie z wielkim brzuchem, akceptacja to jest jedno ale skoro dane nam było żyć to uważam, że powinniśmy o to życie (czytaj siebie) dbać, tym bardziej jeśli to życie przekazaliśmy dalej, to wręcz już jest naszym obowiązkiem. Dobra, do sedna, fajnie jest się nauczyć akceptować swoją odmienność ale olewanie sygnałów, które daje nam organizm nie uważam, za dobrą drogę. Bo bielactwo jest sygnałem, że coś jest nie tak i nie jest to wyłącznie defekt kosmetyczny. Jestem prawie pewien, że przyczyną moich plam był silny stres i nie jestem w tym odosobniony. Już pal licho te plamy ale stres dla organizmu jest po prostu zabójczy, szczególnie przy niższym progu wrażliwości na bodźce emocjonalne. Sporo czytałem, sporo myślałem, trochę eksperymentowałem, bardzo chciałem poznać mechanizm powstawania bielactwa i może wcale nie jestem od tego bardzo daleko. Oczywiście podstawą w leczeniu jest pozbycie się prawdziwej przyczyny, więc rokująca walkę należy zacząć od jej usunięcia. Ja czuję, że po prostu cały czas mój organizm ma jakąś blokadę, wiem że skóra jest w stanie wytworzyć pigment w miejscach odbarwień, to się dzieje, wiele plam zniknęło, bez sterydów, maści i innego syfu, najlepiej paradoksalnie sprawdziło się słońce. Oczywiście dbam też o to, co żrę, lubię sobie strzelić też różne ziółka i nie uważam, żeby negowanie ludowej mądrości było dobre, te rzeczy działają od setek lat, tylko oczywiście jak ktoś liczy na cud to raczej się rozczaruje. Ale dużo czasu poświęcam na pracę z psychiką, w moim przypadku to może być klucz i nie mówię tu o nauce akceptacji. Chciałbym tą zagadkę rozwiązać, dla siebie ale też dla reszty, nie każdy ma na tyle sił i determinacji, mądrości żeby zaakceptować bielactwo, każdy jest po prostu inny, każdy musi znaleźć swoją drogę ale powinniśmy sobie nawzajem pomagać, szukać, dociekać, doskonalić, wymieniać doświadczenia, nie przestawać walczyć, szarlatanom i stereotypom mówię nie, tak samo jak mówię nie olewaniu swojego organizmu, zdrowia wszystkim życzę:)
jotemol - Wto 21 Maj, 2024 00:03
Jeśli chodzi o bielactwo, jest to stan, w którym dochodzi do utraty pigmentu skóry, co skutkuje białymi plamami. Przyczyny bielactwa nie są w pełni poznane, ale wiadomo, że mogą być związane z czynnikami genetycznymi, autoimmunologicznymi i stresowymi. Ale nie ma to jak dobrze przemyślana taktyka w https://j2t.com/pl/solutions/blogview/forex-co-to/ forex i prawidłowo zakupione zlecenia) Leczenie bielactwa jest złożone i często długotrwałe i obejmuje naświetlanie promieniami ultrafioletowymi, leki miejscowe, a czasem terapię ogólnoustrojową. Warto jednak pamiętać, że każdy przypadek jest inny, a to, co pomaga jednej osobie, niekoniecznie będzie skuteczne dla innej.
|
|
|