To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Bielactwo - vitiligo.com.pl
Bielactwo nabyte, leczenie, zdjęcia, forum

Życie to nie bajka... - Od 10 lat wyleczony. Znalazłem to forum i się w?ciekłem !

blabla - Nie 11 Wrz, 2011 00:41

Gallus napisał/a:
bo problem jest w głowie.. a naświetlanie się i inne świnstwa tylko pogarszają sprawe.


W tym przypadku w 100% się NIE zgadzam, może problem bo się blokujemy przed ludźmi itp. ale nie wmawiaj innym, że społeczeństwo nie widzi naszego problemu.

Choćbyś nie wiem jak sobie przetłumaczył, że się tym nie przejmujesz i to problem w głowie, ZWYKLI LUDZIE i reszta społeczeństwa Cię zweryfikuje i oceni na podstawie plam i na pewno się z tym spotkałeś nie raz i nie dwa.

szanti12318 - Nie 11 Wrz, 2011 12:41

[quote="blabla"]
Gallus napisał/a:
bo problem jest w głowie.. a naświetlanie się i inne świnstwa tylko pogarszają sprawe.



ja takze sie niezgodze. W moim przypadku lamy sa swietne. prez ponad miesiac kuracji 50%lam nie ma:) plam mam malo i uwazam ze nie ma co zalamywac rak( tak robilam na poczatku jak sie o tym dowiedzialam ) tylko walczyc z tym.

[ Dodano: Nie 11 Wrz, 2011 12:43 ]
a niedoswiadczylam takiego uczucia jak ktos sie na mnie patrzy i wie ze mam plamy bo mam ich tak malo ze tylko pani doktor wie. Ale sojrzenia takich ludzi napewno sa przykre, bo plamy to jest jakas forma "odmiennosci" i niestety ludzie sie na to zwracaja uwage...

pawelpost - Nie 11 Wrz, 2011 15:40

Witam,

Choruję na centkowanie złośliwe przez całe życie:). Miałem moze 3 lata jak to u mnie zauważono. Jako dziecko dorastałem z tym i to się rozpowszechniało, a ja z tym rosłem. W przedszkolu mnie nikt nie piętnował. Jedynie nieobeznana przedszkolanka która pytała się rodziców co mi dolega. Następnie podstawówka, gdzie już sam świadom swojej odmienności dołączyłem do drużyny koszykarskiej i grałem w rozgrywkach - cały łaciaty. Ludzie oczywiście gapili się na mnie i najgorszym było wejście na parkiet przed trybunami ale po chwili się o tym zapominało, a jak jeszcze przechwyciłem piłkę i trzsnąłem kosza to już nikt nie patrzył czy centkowany czy niebieski. Przyzwyczajenie przyszło z tym że użalałem nad sobą tylko działałem. Następnie poszedłem do liceum. Tam ludzie są już ostrożniejsi z osądami, chociaż też nazbierałem oczu na sobie co nie miara na początku. A że zawsze interesowałem sierysowaniem malowaniem więc poszedłem tą drogą. Waliłem rysuneczki, trzaskałem obrazki zamiast się uczyć :) Zacząłem wygrywać różne konkursy i poleciałem z tematem. Poznałem dziewczynę- bardzo ładną która patrzryła na mój sposób bycia i ogólnie pozytywne nastawienie do życia. Potem studia artystyczne- grafika co sprawia mi przyjemnosć i sprawia przyjemność innym to co robię. Teraz praca również w mojeje dziedzinie.
Jednak nigdy przenigdy chiciażby na jeden dzień pzrez całe życie nie zapomniałem że jestem chory zawsze mam to w sobie gdzieś nawet jak nie myślę o tym jest to w mojej podświadomości. Wchodząc do autobusu widze kilka twarzy które dziwią się, inne zaś w zakłopotaniu uciekają wzrokiem. Ja to wiem i każdy z nas to wie. Smutek na pzremian z radością taki mój los, słodko gorzki.
Jest paru kumpli którzy wychowali się ze mną i śmiejemy się z tego razem, są również kobiety które na to nie patrzą, a są i takie które by nie spojrzały na mnie jak na mężczyznę nawet . Dla głupich jestem mutakiem :) Świat jest przedziwny, natura płata figle a zachowanie ludzi to przede wszystkim ciekawość i strach. Sam staram się teraz podleczyć chociaż trochę , mozę to poskutkuje , bo nie widziałem nigdy swojej twarzy bez plam. Myśle że jeżeli są jakieś opcje to warto próbować i nie zniechęcać innych ze nie udaje się .

Pozdrawiam Pawlik

[ Dodano: Nie 11 Wrz, 2011 16:06 ]
centkowanie złośliwe - tak nazwałem vitiligo dla jasności

wikta - Śro 25 Kwi, 2012 10:41
Temat postu: do Magadi
Dziekuje Magadi za ten wspanialy post! Ja nie choruje co prawda na bielactwo ale mam inne choroby "klopsy" w glowie. Zgadzam sie z Toba w 100% Po Twoim nie czytalam juz nastepnych, bo i po co?! A malkontenci, jak ten pod Twoim wpisem zawsze byli, sa i bede. Mysle ze dla wielu z nas, choroba jest czyms, czym chcemy zwrocic na siebie uwage.
Ale wielu jest tego nieswiadomym. A Ci ktorzy sie tego domyslaja za chiny sie nie przyznaja ze tak jest. Chcemy byc zauwazeni, docenieni, poglaskani, uslyszec wiele fajnyh slow na swoj temat. Nie dostajemy tego wszystkiego nawet od rodzicow. Tak wiec idziemy w swiat (w zycie) i szukamy po swojemu. Masz racje, psychika to jest to na co glownie powinnismy uwazac. Docenienie siebie poprzez robienie roznych rzeczy ale w sposob autentyczny!

gamabik - Pią 04 Maj, 2012 22:02

magadi, dzięki magadi własnie utworzyłem swoje konto w tym portalu,i wpadł mi w oko twój post(kurczę ekstra -dzięki ) pozdrawiam .Grzegorz
szanti12318 - Sob 05 Maj, 2012 12:07

ja uważam wypowiedź magadi za nieprawdziwa. Naswietlilam swoje plamki na brzuchu i juz ich nie ma. uwazam ze trzeba walczyc z ta choroba BO MOŻNA JĄ POKONAĆ.
Ulencja - Sob 05 Maj, 2012 14:29

A ja uważam,że magadi ma świętą rację.Mam bielactwo od 4 lat,wydałam mnóstwo kasy na rózne specyfiki,na lekarzy,szamanów i tym podobnie i bielactwo ani drgnie-mało tego,plam przybywa! Teraz tracę tylko na kosmetyki maskujące,
szanti12318 - Sob 05 Maj, 2012 14:37

Ale nie mozna wszystkich zalicac do jedje grupy. Niektotrzy maja bielactwo nawet nie wiedzac o tym np majac jedna plamkę Ja mam bielactwo 2lata plamy zrepigmentowalam, nie mysle o tym i jest ok. Są różne przypadki, a zakladając z góry nie nic ssie nie uda do niczego sie nie dojdzie.
Monika - Wto 16 Kwi, 2013 00:21

prawda...jest taka .U jednych pare plamek i samo się zatrzymuje.U inny postepuje z roku na rok .Naświetlania? tak efekt jest.Niestety to prawda ,że wraca .Nie jest zatrzymane oznacza iż nie ma leczenia .Walczyłam z tym wiele lat...Dalej żyje nadzieja na skuteczny sposób.wciąz testuje nowe środki .4 lata naświetlań !po roku mam gorzej...i Warszawa mi nie pomogła .
Cytat:

Marcin Klimczak - Pon 04 Lip, 2022 09:05

Hej, ciekawy post, więc pokusiłem się o zarejestrowanie na forum i dołączenie do dyskusji. W kwestii stereotypów i postrzegania ludzi „innych” muszę przyznać autorowi sporo racji, to jest w dużej mierze w naszej głowie no ale czemu się dziwić ludzie potrafią być bezlitośni, a jeśli doświadczymy tego sporo za dzieciaka to niestety zostaje z nami na bardzo, bardzo długo, jak nie na całe życie. Mądrość jeśli się zyskuje to raczej w późniejszym wieku i mając nawet już tą mądrość niestety bardzo ciężko te kwestie z dzieciństwa się odkręca, niemniej wszelka praca nad sobą jest jedną z najprzyjemniejszych moim zdaniem rzeczy w życiu. Umiejętność akceptacji odmienności jest cenna, swojej ale przede wszystkim innych. No właśnie i tu jest sedno sprawy - każdy jest inny. Powtarzam, bo to są cholernie ważne słowa, nauczmy się tej podstawowej rzeczy, że każdy człowiek jest inny, wygląda, czuje i myśli inaczej, a my zawsze będziemy próbować postrzegać ludzi przez pryzmat tego, co my mamy w głowie. Nie da się być innym człowiekiem ale należy pamiętać, że nasz i jego świat nigdy nie będą takie same, choć może nam się tak wydawać i mogą mieć mniej lub więcej podobieństw. Do czego zmierzam? Nie ma jednego skutecznego przepisu na osiągnięcie szczęścia w życiu, nie ma jednego skutecznego „lekarstwa” na bielactwo, jeśli autor tego obfitego wątku znalazł receptę na jedno i drugie to szczerzę mu gratuluje, dobra robota, tędy droga, życzę kolejnych sukcesów. Ale to jest jego życie i z jego kalkulacji wyszło mu, że to będzie skuteczne i odpowiednie. Przekładanie tego na innych może ale nie musi być równie skuteczne, może też być błędem. To przejdźmy teraz na chwilę do mojego, nieco odmiennego punktu widzenia. Z bielactwem, nabytym, zmagam się właściwie odkąd pamiętam, długo. Okres nastoletni - koszmar, potem im człek starszy, mądrzejszy i bardziej doświadczony tym łatwiej, ale… jestem też osobą nadwrażliwą emocjonalnie, a co gorsza estetą (tu można by długo dyskutować na ile ta estetyka jest kształtowana przez stereotypy ale ja raczej to piękno znajduję na innym niż powszechny biegunie) i w tej kombinacji „defekt kosmetyczny” niestety jest bardzo niebezpieczny. No całe szczęście dostałem też gen waleczności, więc skupiłem się na doskonaleniu innych sprawności, skoro z bielactwem sobie nie radziłem, oddech depresji często czułem tuż obok, póki co wciąż potrafię cieszyć się tym co mam i kim jestem. Nie wiem kim bym był bez tej choroby, możliwe, że nie miałbym tyle determinacji w doskonaleniu siebie w innych dziedzinach, może nie miałbym obecnej mądrości, czyste gdybanie, trochę to życie w końcu polega na tym, żeby optymalnie wykorzystać to co dostaliśmy albo czego nie dostaliśmy;) Ja po prostu sobie się z bielactwem nie podobam, męczyło i męczy mnie, tak samo jak bym nie podobał się sobie z wielkim brzuchem, akceptacja to jest jedno ale skoro dane nam było żyć to uważam, że powinniśmy o to życie (czytaj siebie) dbać, tym bardziej jeśli to życie przekazaliśmy dalej, to wręcz już jest naszym obowiązkiem. Dobra, do sedna, fajnie jest się nauczyć akceptować swoją odmienność ale olewanie sygnałów, które daje nam organizm nie uważam, za dobrą drogę. Bo bielactwo jest sygnałem, że coś jest nie tak i nie jest to wyłącznie defekt kosmetyczny. Jestem prawie pewien, że przyczyną moich plam był silny stres i nie jestem w tym odosobniony. Już pal licho te plamy ale stres dla organizmu jest po prostu zabójczy, szczególnie przy niższym progu wrażliwości na bodźce emocjonalne. Sporo czytałem, sporo myślałem, trochę eksperymentowałem, bardzo chciałem poznać mechanizm powstawania bielactwa i może wcale nie jestem od tego bardzo daleko. Oczywiście podstawą w leczeniu jest pozbycie się prawdziwej przyczyny, więc rokująca walkę należy zacząć od jej usunięcia. Ja czuję, że po prostu cały czas mój organizm ma jakąś blokadę, wiem że skóra jest w stanie wytworzyć pigment w miejscach odbarwień, to się dzieje, wiele plam zniknęło, bez sterydów, maści i innego syfu, najlepiej paradoksalnie sprawdziło się słońce. Oczywiście dbam też o to, co żrę, lubię sobie strzelić też różne ziółka i nie uważam, żeby negowanie ludowej mądrości było dobre, te rzeczy działają od setek lat, tylko oczywiście jak ktoś liczy na cud to raczej się rozczaruje. Ale dużo czasu poświęcam na pracę z psychiką, w moim przypadku to może być klucz i nie mówię tu o nauce akceptacji. Chciałbym tą zagadkę rozwiązać, dla siebie ale też dla reszty, nie każdy ma na tyle sił i determinacji, mądrości żeby zaakceptować bielactwo, każdy jest po prostu inny, każdy musi znaleźć swoją drogę ale powinniśmy sobie nawzajem pomagać, szukać, dociekać, doskonalić, wymieniać doświadczenia, nie przestawać walczyć, szarlatanom i stereotypom mówię nie, tak samo jak mówię nie olewaniu swojego organizmu, zdrowia wszystkim życzę:)
jotemol - Wto 21 Maj, 2024 01:03

Jeśli chodzi o bielactwo, jest to stan, w którym dochodzi do utraty pigmentu skóry, co skutkuje białymi plamami. Przyczyny bielactwa nie są w pełni poznane, ale wiadomo, że mogą być związane z czynnikami genetycznymi, autoimmunologicznymi i stresowymi. Ale nie ma to jak dobrze przemyślana taktyka w https://j2t.com/pl/solutions/blogview/forex-co-to/ forex i prawidłowo zakupione zlecenia) Leczenie bielactwa jest złożone i często długotrwałe i obejmuje naświetlanie promieniami ultrafioletowymi, leki miejscowe, a czasem terapię ogólnoustrojową. Warto jednak pamiętać, że każdy przypadek jest inny, a to, co pomaga jednej osobie, niekoniecznie będzie skuteczne dla innej.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group