Bielactwo - vitiligo.com.pl Strona Główna Bielactwo - vitiligo.com.pl
Bielactwo nabyte, leczenie, zdjęcia, forum

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Czesiu
Nie 09 Sie, 2009 13:18
Zdrowie a pod?wiadomo?ć!
Autor Wiadomość
Allan 

Dołączył: 28 Maj 2009
Posty: 3
  Wysłany: Czw 28 Maj, 2009 17:29   Zdrowie a podświadomość!

Witam Wszystkich na tym bogatym forum :grin: ! Zarejestrowałem się dopiero dziś, ale temat bielactwa znany mi jest z autopsji od m.w. 12 lat. Przez ten czas, właściwie bez przerwy, mniej bądź bardziej (w zależności od pory roku :wink:) zatruwa mój umysł. Plamy mam przede wszystkim na grzbietach dłoni, na twarzy niewielkie (raczej mało widoczne) palce stóp no i pod listkiem figowym co nieco :oops: Teraz mam 33 lata i podjąłem decyzję o pożegnaniu sie z tą przypadłością raz na zawsze. Nadszedł czas żeby powitać nowe, lepsze i wolne (!!!) życie. Większość z Was pewnie słyszała o tym, że wszystkie choroby mają swój początek w umyśle, tak więc i ich koniec również musi mieć miejsce w pierwszej kolejności właśnie tam. Zamierzam wyleczyć się z vitiligo lecząc swoją duszę. Czy ktoś z Was stosuje wizualizację, afirmację czy inne metody "uzdrawiania" myśli i emocji? Jeśli tak to z jakim skutkiem? Wybaczcie mi, że nie będę polemizował na temat zasadności czy skuteczności leczenia "od środka" ponieważ jedną z podstawowych zasad w tej "zabawie" jest absolutna wiara w materializację obranego celu. Dla jasności nie mam tu na myśli żadnych magicznych rytuałów a raczej oczyszczenie się ze "złogów" zatruwających naszą podświadomość.
Ostatnio zmieniony przez Allan Czw 28 Maj, 2009 23:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Ulencja 


imie: Urszula
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 22 Kwi 2008
Posty: 277
Skąd: Toruń
Wysłany: Czw 28 Maj, 2009 19:15   

No coś dla mnie! Próbuję już od jakiegoś czasu oczyścić swoje myśli- z marnym skutkiem jak na razie,ale próbuję. Jestem w 100 % pewna ,ze moja choroba ma swój poczatek własnie z negatywnego myślenia.Przeczytałam już parę książek Josepha Murphy'ego i muszę przyznać,że lepiej się po nich czułam (jakby na nowo narodzona).Optymistycznie patrzyłam na świat. Mój problem-od zawsze zresztą-polega na tym ,że za bardzo się wszystkim przejmuję.Jak coś mnie gnębi-nie mogę oderwać od tego myśli.Zawsze byłam zalękniona,martwiłam się na zapas i teraz mam za swoje. Wiem doskonale,że choroba ,to wynik mojego negatywnego myslenia.Niełatwo jednak tak nagle się zmienić,przestac się przejmowac ,a wiem,że muszę. Kurczę,ciężka ze mną sprawa.
 
 
Allan 

Dołączył: 28 Maj 2009
Posty: 3
Wysłany: Pią 29 Maj, 2009 13:49   

Ulencjo, rozumiem Ciebie w pełni. Chyba z 10 lat kręciłem się w miejscu jak pokręcony starając sie "wypielić" głowę. Negatywne myśli są jak natrętne muchy, machanie rękami jest nieskuteczne. Walka z nimi musi skończyć się porażką, dogonią nas przy najbliższej okazji, nawet nie zauważysz jak znowu zagoszczą w twojej głowie. Sęk w tym, że trzeba je zaakceptować i obserwować oraz skupiac się na tych pozytywnych przy każdej możliwej okazji. Są na to różne sposoby i techniki. Mnie idzie naprawde coraz lepiej :)
Myślę, że w przypadku bielactwa, dobre samopoczucie ma kluczowe znaczenie , niestety sama forma tej dysfunkcji powoduje w nas reakcje które ją utrwalają a nawet wzmacniają. Patrzysz na plamy i wysyłasz w ich kierunku negatywną energię. To regularnie i konsekwentne kierowanie uwagi na chorobę działa jak najlepsza wizualizacja. Kto zliczy ile razy w ciągu dnia aplikujemy sobie pastylkę o nazwie "jestem bebe"?
Dobrze jest też poszperać w podświadomości i zadać sobie pytanie co moje ciało chce mi powiedzieć. Zgodnie z książką Louise L. Hay "Ulecz swoje ciało": - bielactwo może powstać na tle braku przynależności, poczucia bycia poza nawiasem. U mnie zaś, ma to jakiś związek z relacjami rodzinnymi, lęk przed odrzuceniem itp (długo by pisać ;) )
Nasze reakcje na plamy pogłębiają niechęć do nas samych, podczas gdy potrzebujemy czegoś zupełnie odwrotnego, MIŁOŚCI do siebie.
I jeszcze jedno: już się cieszę wspaniałą zdrową skórą :biggreen:, że aż tupię nogami!!!
 
 
eva 
eva

Dołączyła: 08 Lip 2009
Posty: 19
Wysłany: Wto 04 Sie, 2009 22:40   

mnie też się wydaje że ta cholerna choroba dotyka ludzi wrażliwych i słabszych psychicznie , martwiących się o wszystko i o nic, po prostu tak na zapas oczywiście nie we wszystkich przypadkach tak jest ale pewnie w większości,
problemy zycia codziennego i jeszcze ta choroba jak tu nie popaść w dołek, jedynym pocieszeniem jest to że fatycznie to nie aż tak poważna choroba :lol:
 
 
Lelo3008 
RePuBlIkA


imie: Łukasz
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 402
Skąd: Ciechan/Olsztyn
Wysłany: Śro 05 Sie, 2009 10:39   

Ulencja napisał/a:
martwiłam się na zapas i teraz mam za swoje

Heh no to witaj w klubie, mam to samo;) :grin:
 
 
Kumciaki 


Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 19 Lip 2009
Posty: 253
Wysłany: Śro 05 Sie, 2009 13:11   

Chyba macie rację;] Ja zawsze niepotrzebnie się zamartwiam na zapas, po za tym jestem bardzo uczuciową osobą, więc to chyba w jakieś częsci wplywa na te plamy.
No , ale na to nic raczej nie poradze :wink:
 
 
Lelo3008 
RePuBlIkA


imie: Łukasz
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 402
Skąd: Ciechan/Olsztyn
Wysłany: Śro 05 Sie, 2009 15:37   

Jednym słowem musimy wrzucić na luz, buahaha przecież, to tylko defekt KoSmEtYcZnY;DDD :zdrówko:
 
 
eva 
eva

Dołączyła: 08 Lip 2009
Posty: 19
Wysłany: Śro 05 Sie, 2009 22:12   

[quote="Lelo3008"]Jednym słowem musimy wrzucić na luz, buahaha

łatwo powiedzieć gorzej wcielić w życie, żeby to było takie proste , nic tylko się :drunk:
 
 
Lelo3008 
RePuBlIkA


imie: Łukasz
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 402
Skąd: Ciechan/Olsztyn
Wysłany: Czw 06 Sie, 2009 16:50   

eva no daj spokój;D dziś zauważyłem nowe plamki i szczerze mam to w du...
Leczę się bo leczę i czekam, znajdę sobie teraz dobry kamuflaż bo szkoła, będę chrzestnym niedługo więc potrzebny, a narazie są wakacje i nie myślę o tym;D
 
 
Natalia_90 


imie: Natalia
Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 11 Cze 2008
Posty: 338
Skąd: Chojnice
Wysłany: Czw 06 Sie, 2009 20:42   

Lelo3008 napisał/a:
eva no daj spokój;D dziś zauważyłem nowe plamki i szczerze mam to w du...
Leczę się bo leczę i czekam, znajdę sobie teraz dobry kamuflaż bo szkoła, będę chrzestnym niedługo więc potrzebny, a narazie są wakacje i nie myślę o tym;D

i prawidłowo xD
został Ci miesiąc wakacji i wykorzystaj go na maksa, bez stresu, bo jak przyjdzie szkoła to i nadejdzie stres ;) więc póki co ciesz się wolnością :)
 
 
Lelo3008 
RePuBlIkA


imie: Łukasz
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 402
Skąd: Ciechan/Olsztyn
Wysłany: Pią 07 Sie, 2009 10:13   

Heh no i zamierzam tak zrobić;) :zdrówko:
 
 
monidere 

Dołączyła: 23 Lip 2009
Posty: 8
Wysłany: Pią 07 Sie, 2009 21:17   

Tak. Teraz jestem pewna, że ta choroba dotyka ludzi słabych psychicznie. Zawsze byłam wrażliwa, martwiłam się wszystkim na zapas. Czułam się też trochę odrzucona przez środowisko tzn. tak mi się wydawało. Mimo tego zawsze byłam ambitna i chciałam udowodnić że na wiele mnie stać. Starała się aby rodzice byli ze mnie dumni w szkole. Teraz mam dobrą pracę i też się martwię, aby tylko inni mnie polubili i staram się za wszelką cenę aby dopasować się do środowiska. Chciałabym się od tego uwolnić . Przestać się przejmować. Boże, jak jest ciężko...
 
 
Nienormalna 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 03 Sie 2009
Posty: 4
Wysłany: Pią 07 Sie, 2009 22:01   

Masakra... Wszyscy mamy to samo .. Ja też zawsze się martwiłam żeby wszystko było tak jak chcę, wszystko przeżywałam, martwiłam się na zapas, do tego sytuacja w rodzinie i wymagający nauczyciele w szkole, wieczny strach żeby nie zawieść innych... Teraz już nie mam wątpliwości, że to jest przyczyną tej choroby ;/ Nawiązując o tego "oczyszczenia" ze złych myśli sądzę, że to się nie uda, ja np. nie wierzę w to. Ja już taka jestem heh "histeryczka" (jak to ujęła moja wychowawczyni). Nawet teraz jak przeczytałam wasze wpisy poryczałam się ;( Najgorsze jest to, że ja obwiniam wszystkich wokół za to, że jestem chora. Rodziców, rodzeństwo, nauczycieli, kolegów.. Ciągle mam wrażenie, że to wszystko przez nich. Czuję, że zaczynam się coraz bardziej oddalać od najbliższych i czuję taką nienawiść, że nie potrafię już sobie z tym poradzić...Coraz częściej łapię się na tym, że myślę o tym, że moje życie jest bez sensu..;/
Ehhh... ale się rozpisałam ;p Może trochę przynudzałam, ale musiałam to z siebie "wyrzucić" :P
Pzdr ;)
 
 
Kumciaki 


Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 19 Lip 2009
Posty: 253
Wysłany: Sob 08 Sie, 2009 12:15   

Ja ostatnio zuważyłam ,że mi się plama na buzi powiększyła - przez pare lat nic się nie powiększało, ani żadnych nowych plam nie było.
Ale jakoś mnie to zbytnio nie przejęło.
Trudno ,jakoś dam rade :wink:

Nienormalna - jak możesz twierdzić ,że twoje życie jest bez sensu przez te plamy?
Daj spokój, ma sens, ale Ty musisz w to uwieżyć :wink:
Wiadomo, że czasem jest cięzko, ale nie martw sie tak , bo naprawde nie warto :zdrówko:
 
 
Natalia_90 


imie: Natalia
Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 11 Cze 2008
Posty: 338
Skąd: Chojnice
Wysłany: Sob 08 Sie, 2009 15:22   

tak my jesteśmy wszyscy nadwrażliwi a przypuszczam też, że bardzo nerwowi :) ale nie możemy sie w tym pogłębiać, zwłaszcza, że mamy świadomość, iż to nas jeszcze bardziej kołuje i jst przyczyną choroby :) także prosze mi tu kochani nie myśleć źle, a usmiechać się do życia i tego co daje nam każdy nowy dzień :) :zdrówko:
 
 
Lelo3008 
RePuBlIkA


imie: Łukasz
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 402
Skąd: Ciechan/Olsztyn
Wysłany: Sob 08 Sie, 2009 16:32   

Musimy zrozumieć, ze z tymi plamkami jesteśmy jeszcze piękniejsi;D
 
 
Kumciaki 


Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 19 Lip 2009
Posty: 253
Wysłany: Sob 08 Sie, 2009 16:39   

No po prostu wszyscy jesteśmy niepowtarzalni;)
 
 
Ulencja 


imie: Urszula
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 22 Kwi 2008
Posty: 277
Skąd: Toruń
Wysłany: Sob 08 Sie, 2009 16:47   

monidere napisał/a:
Tak. Teraz jestem pewna, że ta choroba dotyka ludzi słabych psychicznie. Zawsze byłam wrażliwa, martwiłam się wszystkim na zapas. Czułam się też trochę odrzucona przez środowisko tzn. tak mi się wydawało. Mimo tego zawsze byłam ambitna i chciałam udowodnić że na wiele mnie stać. Starała się aby rodzice byli ze mnie dumni w szkole. Teraz mam dobrą pracę i też się martwię, aby tylko inni mnie polubili i staram się za wszelką cenę aby dopasować się do środowiska. Chciałabym się od tego uwolnić . Przestać się przejmować. Boże, jak jest ciężko...


Kiedyś powiedzialam to samo pani psycholog,a ona zapytała-co pani z tego ma ,że stara się o akceptację innych? nie wiedziałam co odpowiedzieć.
 
 
Bernadeta 


imie: Bernadeta
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 168
Skąd: Radom / UK
Wysłany: Sob 08 Sie, 2009 21:01   

Ulencja
uwazam, ze odp brzmi: "nic"
bo tak naprawde to my innych nie obchodzimy, a czasami akceptacja innych moze byc tylko obluda, mamy tylko jedno zycie i powinnismy je przezyc jak najlepiej dla nas samych w taki sposob by nie krzywdzic przy tym innych ludzi, ale przejmowac sie brakiem akceptacji otoczenia nie powinnismy, ludzie sa jacy sa i nie zmienimy ich nastawienia do nas, ale mozemy zmienic nasze nastawienie do otoczenia, czyli przestac sie przejmowac tym co inni o nas mysla, ja kiedys tez tak przejmowalam sie wszystkim i wszystkimi efektem czego sa teraz plamki "jeszcze sie taki nie urodzil, co by wszystkim dogodzil"
Nie patrz na to, co mysla ludzie, ktorzy dla Ciebie nic nie znacza...
pozdrawiam cieplutko
Ostatnio zmieniony przez Bernadeta Sob 08 Sie, 2009 21:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Lelo3008 
RePuBlIkA


imie: Łukasz
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 402
Skąd: Ciechan/Olsztyn
Wysłany: Sob 08 Sie, 2009 21:55   

Ludzi nie akceptujemy za ich zalety, sztuką jest akceptacja ludzi za ich wady...

[ Dodano: Sob 08 Sie, 2009 22:57 ]
Bernadeta napisał/a:
mamy tylko jedno zycie i powinnismy je przezyc jak najlepiej

PRAWDA!!! Co będzie Wam z tego jak będziecie myśleć o vitiligo?? Tylko zleci Wam życie pogrążone w nieustannych, bezsensownych, w niczym nie pomagających rozmyślaniach...
 
 
Czesiu 
Administrator

imie: Grzegorz
Dołączył: 11 Lut 2017
Posty: 603
Skąd: Holandia
Wysłany: Nie 09 Sie, 2009 14:05   

Lelo3008 napisał/a:
Ludzi nie akceptujemy za ich zalety, sztuką jest akceptacja ludzi za ich wady...

Jestem bardzo ciekawy rozwinięcia tej tezy (argumentów i przykładów). Dlatego, że ja nie akceptuję ludzi za ich wady. Jeśli ktoś jest obłudnikiem, hipokrytą lub cwaniaczkiem i nic nie robi, aby się zmienić, to ja takiej osoby nie akceptuję, tylko staram się ją omijać dużym łukiem. Co innego - pomimo ich wad i pod warunkiem, że z nimi walczą lub które od nich nie zależą. Od takich ludzi można się czegoś nauczyć, dowiedzieć, poznać inny punkt widzenia. Co do pierwszej części, to chyba właśnie akceptuję ludzie za ich ciekawe podejście do życia, humor, aktywność, inteligencję, sposób z jakim radzą sobie z problemami i własnymi wadami... czyli za zalety. Wiadomo, że każdy ma swoje wady, ale chętniej przebywam z osobami, u których pierwsze skrzypce grają pozytywne cechy charakteru.

Lelo3008 napisał/a:
Co będzie Wam z tego jak będziecie myśleć o vitiligo?? Tylko zleci Wam życie pogrążone w nieustannych, bezsensownych, w niczym nie pomagających rozmyślaniach.

W innymi miejscu http://vitiligo.com.pl/fo...php?p=6994#6994 pisałeś, że dzięki tej chorobie stałeś się lepszym człowiekiem. Chyba nie stało się to hmm bezmyślnie? Nie da się nie myśleć o swoich problemach. Można i trzeba natomiast wypracować odpowiednie podejście, bez popadania w skrajności, aby własne życie przeżyć najlepiej jak potrafimy. Co ja mam z tego, że myślę o vitiligo? - między innymi www.vitiligo.com.pl ;)
 
 
Lelo3008 
RePuBlIkA


imie: Łukasz
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 402
Skąd: Ciechan/Olsztyn
Wysłany: Nie 09 Sie, 2009 15:55   

Hm Czesiu no może i racja ale przecież nie możemy się tym ciągle zadręczać, o to mi właśnie chodziło;) no wiadomo przecież, że nie możemy myśleć "o niczym";)

[ Dodano: Nie 09 Sie, 2009 16:56 ]
A stałem się lepszym człowiekiem bo umiem "zapanować" nad tą chorobą w sensie, ze nie mam kompleksów z jej powodu i mogę mówić i pomagać innym to zrozumieć, że to tylko bielactwo, są inne gorsze rzeczy na świecie;)

[ Dodano: Nie 09 Sie, 2009 17:01 ]
Czesiu napisał/a:
Lelo3008 napisał/a:
Ludzi nie akceptujemy za ich zalety, sztuką jest akceptacja ludzi za ich wady...

Ale nie bierzcie tego dosłownie, chodziło mi o to, że nie wszyscy ludzie potrafią akceptować innych wady i to jest złe i wcale nikogo nie trzeba omijać szerokim łukiem, bo to on ma problem, a nie my... To takie chowanie głowy w piasek;)
 
 
Kumciaki 


Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 19 Lip 2009
Posty: 253
Wysłany: Nie 09 Sie, 2009 17:50   

Każdy ma zalety jak i wady. Nie ma ludzi idealnych :wink:
Najważniejsze to akceptacja samego siebie , bo co nam z tego jak inni nas zakceptują , a sami nie bedziemy do końca przekonani o własnej wartości?
No własnie nic.

Po za tym podoba mi się stwierdzenie
Lelo3008 napisał/a:
Ludzi nie akceptujemy za ich zalety, sztuką jest akceptacja ludzi za ich wady...

Nie ma sensu dopatrywać się tutaj jakiś przykładów lub argumentów, ponieważ każdy interpretuje to po swojemu :wink:
Można by bylo wymieniać setki przykładów potwierdzajacych tą teze , ale zostawmy ją już w spokoju :mrgreen:
 
 
Lelo3008 
RePuBlIkA


imie: Łukasz
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 402
Skąd: Ciechan/Olsztyn
Wysłany: Nie 09 Sie, 2009 18:06   

Heh no właśnie Kumciaki, przecież to forum nie jest po to by rozkminiać moje teksty czy kawałki ale po to żeby dyskutować o bielactwie;)
 
 
Czesiu 
Administrator

imie: Grzegorz
Dołączył: 11 Lut 2017
Posty: 603
Skąd: Holandia
Wysłany: Nie 09 Sie, 2009 18:58   

Kumciaki napisał/a:
Nie ma sensu dopatrywać się tutaj jakiś przykładów lub argumentów, ponieważ każdy interpretuje to po swojemu

No właśnie cały w tym sens, żeby twierdzenia argumentować i podawać przykłady. Na tym polega dyskusja na poziomie. Nie trzeba się ze sobą zgadzać, ale wymiana argumentów, konstruktywna krytyka i umiejętność wypowiadania się to są rzeczy, które się ceni. Ktoś podaje tezę i argumenty, ktoś inny antytezę i argumenty. Z nich powstaje synteza i wnioski (to jest triada heglowska, w ten sposób dokonuje się rozwój - to przez moją skłonność do filozofowania).
Kumciaki napisał/a:
Można by bylo wymieniać setki przykładów potwierdzajacych tą teze , ale zostawmy ją już w spokoju
Dlaczego zostawiać? Ja poproszę kilka, bo chętnie dowiem się, jak Ty, Kumciaki, to interpretujesz :) No chyba, że nie chcesz... nikt tu nikogo nie zmusza.

Lelo3008 napisał/a:
przecież to forum nie jest po to by rozkminiać moje teksty czy kawałki

W takim razie po co w ogóle je pisać, jeśli problemem jest chęć odniesienia się do nich i pytanie o uzasadnienie? Forum jest po to, by dyskutować. Mamy tu różne działy, ściśle o bielactwie i na tematy pokrewne, jak i dowolne. Ten temat akurat jest z dziedziny psychologii, a przynajmniej ja go tak odbieram.
 
 
Natalia_90 


imie: Natalia
Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 11 Cze 2008
Posty: 338
Skąd: Chojnice
Wysłany: Nie 09 Sie, 2009 19:34   

ojj tak ja tudzież lubie dyskusję :D btw. myslę, że Lelo myślał dobrze tylko, że zdanie,kótre napisał można dwojako rozumieć ;)
ja bym to zamieniła na takie stwierdzenie:
Ludzi akceptujemy za ich zalety, ale sztuką jest potrafić zaakceptować ludzi nie bacząc na ich wady...
no coś w tym stylu, myślę, że o to Ci Lelo chodziło ;)
 
 
Kumciaki 


Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 19 Lip 2009
Posty: 253
Wysłany: Nie 09 Sie, 2009 20:35   

Ile ludzi tyle interpretacji Czesiu. Ja to rozumiem tak , że najtrudniej jest ludzi zaakceptować z ich wadami ,wtedy dopiero okazuje się czy ktos jest tolerancyjny czy tez nie. Przykladem mozemy być My sami czy nas zaakceptują z tymi plamami. Ale z tym nie ma większego problemu :mrgreen:
Naprawde nie ważne o co komu chodziło , bo można się zaplątać już w tym.

Zmienie temat i zapytam czy te emotikonki :zdrówko: tez są chore na vitiligo? xD
Odrazu raźniej się robi;))
 
 
Czesiu 
Administrator

imie: Grzegorz
Dołączył: 11 Lut 2017
Posty: 603
Skąd: Holandia
Wysłany: Nie 09 Sie, 2009 20:57   

Jako podsumowanie i wniosek ze swojej strony powiem tak: ogólniki i hasła bez pokrycia zostawmy dla polityków przed wyborami.

Kumciaki napisał/a:
czy te emotikonki :zdrówko: tez są chore na vitiligo?
Nie, to piana z piwa :P Koniec OT. Nie róbmy z tego ciekawego tematu wątku o wszystkim i o niczym.
Ostatnio zmieniony przez Czesiu Nie 09 Sie, 2009 21:00, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Lelo3008 
RePuBlIkA


imie: Łukasz
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 402
Skąd: Ciechan/Olsztyn
Wysłany: Nie 09 Sie, 2009 21:07   

Jednym zdaniem, to ja się źle wyraziłem, a inni inaczej to odebrali;) Dobra tam nie jesteśmy FililililiilililozafamY xd hehe żeby to rozkminiać chyba, ze jak chcecie, to możemy założyć nowy temat, będę pisał Wam swoje głupoty i będziecie, to interpretować, hah;p
 
 
Kumciaki 


Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 19 Lip 2009
Posty: 253
Wysłany: Pon 10 Sie, 2009 17:24   

To może ja wróce do tematu;D
Myślę, ze najważniejsza jest świadomosć własnej wartosci, i nie myślcie sobie ,że jesteście przez te plamy gorsi niz ci "normalni" ludzie. Kolor skóry nikogo nie dyskryminuje.
Wazne jest pozytywne nastawienie do świata i ludzi, a wtedy na pewno wszytsko się uda :mrgreen:
Ja dzieki tej chorobie jestem bardziej tolerancyjna , umiem się pogodzić z czymś co mi nie wyszło:)
 
 
Ulencja 


imie: Urszula
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 22 Kwi 2008
Posty: 277
Skąd: Toruń
Wysłany: Pon 10 Sie, 2009 19:24   

Ja wcale nie czuję się gorsza.Jestem ciągle taka sama,czyli stale niezadowolona,ciągle za czymś gonię,wiecznie się zamartwiam.....Na tyle poradników ,co się naczytałam żeby nie nauczyć wyluzowania się -toż to szok!! Czemu ja stale czuję napięcie wewnątrz? Jak się od niego uwolnić? Gdyby mi się udało pewnie wyleczyłabym się z bielactwa.

[ Dodano: Pon 10 Sie, 2009 20:26 ]
moje motto zaprzecza temu ,jak żyję -pewnie dlatego je wybrałam
 
 
blabla 


pomogl: pomogl
imie: Krzysiek
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 30 Kwi 2008
Posty: 546
Skąd: Rzeszów
Wysłany: Pon 10 Sie, 2009 19:31   

ostatnio po serii repigmentacji mam taki upor i nadzieje, ze wygram, wiec nie mysle negatywnie. negatywnie bedziemy myslec w jesieni i zimie bo pogoda tak przygnebia :)
 
 
Natalia_90 


imie: Natalia
Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 11 Cze 2008
Posty: 338
Skąd: Chojnice
Wysłany: Pon 10 Sie, 2009 21:16   

oj pogoda przygnebnia, jasne, ale to nie zaraz powód, by rzeczywiście sie poddać tym wpływom ;) zróbmy na przekór, po prostu zyjmy swoim zyciem, róbmy to, co lubimy a nie będzie czasu by myslec negatywnie :)
 
 
Bernadeta 


imie: Bernadeta
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 168
Skąd: Radom / UK
Wysłany: Pon 10 Sie, 2009 23:30   

Ulencja napisał/a:
Czemu ja stale czuję napięcie wewnątrz? Jak się od niego uwolnić? Gdyby mi się udało pewnie wyleczyłabym się z bielactwa.

[ Dodano: Pon 10 Sie, 2009 20:26 ]
moje motto zaprzecza temu ,jak żyję -pewnie dlatego je wybrałam
_________________
"Wczoraj już odeszło,jutra jeszcze nie ma,więc ciesz sie dzisiaj"


Ulencjo,
mysle, ze zadajac pytanie sama na nie odpowiedzialas, teraz tylko postaraj sie wdrozyc je w zycie.
pozdrawiam cieplutko
 
 
Kumciaki 


Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 19 Lip 2009
Posty: 253
Wysłany: Wto 11 Sie, 2009 10:42   

Ulencja musisz wierzyc ,że Ci się uda :wink:
A co do tych pooradników to może byc dobry pomysł, ale najlepiej pomyśl ,że nie jesteś z tym sama;) Nie wiem co Ci mogę poradzić :mrgreen:
Nie zadręczaj się tak - szkoda życia :zdrówko:
 
 
Lelo3008 
RePuBlIkA


imie: Łukasz
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 402
Skąd: Ciechan/Olsztyn
Wysłany: Wto 11 Sie, 2009 16:20   

Ulencja myślę, że medytacje, joga itp. by bardzo dobrze Ci zrobiły;) ale na to potrzeba jest niestety mnóstwo czasu;/
 
 
monidere 

Dołączyła: 23 Lip 2009
Posty: 8
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009 12:51   

Tak jak napisała Ulencja "napięcie wewnątrz". Ja też bym chciała się tego pozbyć. Dlaczego tak się dzieje? Też starałam się wszystkimi sposobami wyluzować, nie martwić się, ale jednak to się nie udaje. Ciągle czuję jakiś niepokój i lęk przed dniem następnym. Mam jeszcze do tego taką pracę, że nie życzę nikomu takiego stresu. Wydawał by się , że powinnam się cieszyć ale co chwila "ktoś" obniży moje poczucie wartości do zera - chodzi tu o moją kierowniczkę. Czasami zastanawiam się czy by nie zmienić pracy ale mieszkami w małej miejscowości i ciężko jest cokolwiek znaleźć...
 
 
Ulencja 


imie: Urszula
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 22 Kwi 2008
Posty: 277
Skąd: Toruń
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009 17:15   

A ja kochana prowadzę własną działalność i tez się stresuję.Teraz to mi na żołądek siadło,od kilku dni mnie boli.Zazdroszczę olewusom,jakże ja bym tak chciala!
Odkąd pamiętam,to zawsze byłam ambitna,chciałam by mnie wszyscy chwalili-a to zżera człowieka.Przed pojawieniem się białych plam miałam uczucie napięcia w głowie,takie dziwne to było,głowa nie bolała a jakaś taka ciężka była.Odkąd wyszły mi plamy,napięcie w głowie ustąpiło.Po prostu stres znalazł ujście.
 
 
ixi02 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 14 Maj 2009
Posty: 359
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009 17:33   

wiem co przeżywasz też miałam swoją działalność kiedyś... na stres doły znalazłam lekarstwo w postaci Tai chi od 3 lat trenuję ,byłam w totalnym dole, potem miałam dużą przerwe ze wzgledu na kontyuzje kolana ,(inne sporty)a teraz powróciłam.. fajna sprawa na ciało i umysł,polecam... przestałam się wieloma rzeczami przejmować, w pewnych sprawach (jak kiedyś powiedział mi pewien starszy pan)należy być egoistą najpierw trzeba sobie zrobić dobrze a potem innym w tym sensie że jak np.mi jest dobrze to innym też,też zawsze siebie zostawiałam na szarym końcu... teraz stwierdziłam że najwyższy czas zacząć myśleć i o sobie....
Ostatnio zmieniony przez ixi02 Pon 17 Sie, 2009 17:34, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Ulencja 


imie: Urszula
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 22 Kwi 2008
Posty: 277
Skąd: Toruń
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009 18:08   

chętnie potrenowałabym to Tai chi,tylko nie mam czasu.Pracuję po 11 godz dziennie i jak wracam do domu ,nie mam ochoty na nic oprócz położenia się na kanapie. Wczesniej chodziłam do siłowni,jeździłam na łyżwach ,rowerze.W sumie zawsze byłam wysportowana a jednak nie pomogło mi to w rozładowaniu emocji. Odwiedziłam też psychologa,ale jak mi powiedział ile seansów potrzebuję (a za jedno spotkanie płaciłam 90 zł),to dałam sobie spokój.
 
 
blabla 


pomogl: pomogl
imie: Krzysiek
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 30 Kwi 2008
Posty: 546
Skąd: Rzeszów
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009 21:23   

Ulencja napisał/a:
ale jak mi powiedział ile seansów potrzebuję (a za jedno spotkanie płaciłam 90 zł),to dałam sobie spokój.


tylko pomysl o tym Ulencja, ze taka inwestycja moze Ci sie szybko zwrocic. rozumiem, 90 zl to bardzo drogo, kazdemu jest dzis ciezko finansowo i prawie wszyscy nie spimy na pieniadzach, to mozliwe, ze zamiast wydawac na tabletki i inne leki na vitiligo, po uspokojeniu sie, mozliwe ze leczenie przebiegnie szybciej lub vitiligo ustapi. warto nad tym pomyslec, zarzucalem na forum temat, gdzie osoby z chorobami skory [luszczyca, azs i inne] po wizytach u psychologa czuly sie lepiej, a choroby przystopowaly. byl tam dokladny artykul o tym.
 
 
Madlen_ka 

imie: Magdalena
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 14 Lip 2009
Posty: 64
Skąd: ?l?sk
Wysłany: Pon 17 Sie, 2009 22:14   

Święte słowa pisze "blabla".
Ulencja zastanów się czy nie warto zainwestować? Jestem w temacie, naprawdę warto się wyciszyć, to daje efekty :)
pozdrawiam i życzę spokoju ducha :))
 
 
Bernadeta 


imie: Bernadeta
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 168
Skąd: Radom / UK
Wysłany: Wto 18 Sie, 2009 12:01   

Ulencjo
ja dolaczam sie do opinii moich poprzednikow, zylam podobnie jak Ty, prowadzilam dzialalnosc, moj dzien zacynal sie od godz 4 rano a konczyl czasami po polnocy, wychodzilam z domu kiedy moje dziecko jeszcze spalo, wracalam kiedy juz spalo,byly wyrzuty sumienia ze nie poswiecam wystarczajaco duzo czasu rodzinie, nie mowiac o calkowitym braku czasu dla siebie, po 2 latach zycia w biegu,pelnym stresow zwiazanych z praca i w domu, bo konflikty narastaly z powodu mojej nieobecnosci, zestresowana wpadlam w choroby: poczatki anemii, uraz kregoslupa,byl czas ze mialam z tego powodu problemy z chodzeniem,depresja i wreszcie bielactwo, a nastepnie kolejne stresujace wiesci o nowotworze ojca, ktory w tym roku zmarl, to bylo kilka lat temu,rezultat - zalamana nie wychodzilam z domu, gleboka depresja, brak checi do zycia, podnioslam sie z tego wszystkiego dzieki mojemu synkowi to on nadaje memu zyciu sens i to dla niego i dzieki niemu dzis normalnie funkcjonuje. Zaczelam od wizyty u psychologa, potem kolejni specjalisci wlacznie z chirurgiem ortopeda(kregoslup) gdzie dowiedzialam sie ze powinnam byc operowana,ale potem nie ma gwarancji ze bede mogla chodzic, podziekowalam, uczeszczalam na rehabilitacje,tam dowiedzialam sie ze mozna sprobowac zajec na basenie ,pomogly a basen najbardziej,trwalo to jakies 3 lata,obecnie prowadze zupelnie inny tryb zycia,czasem lepiej zainwestowac w swoje zdrowie, a ono jest bezcenne,mamy je tylko jedno, bez niego nie jestes w stanie zyc normalnie.
pozdrawiam cieplutko
 
 
Ulencja 


imie: Urszula
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 22 Kwi 2008
Posty: 277
Skąd: Toruń
Wysłany: Wto 18 Sie, 2009 17:45   

Macie rację.Przemyślałam. Jak tylko znajdę dodatkowego pracownika,pójdę do tej pani psycholog.Na razie to tylko praca-dom i tyle.Trzeba sobie pomóc.
Pozdrawiam Was Wszystkim gorąco z wietrznego dziś Torunia.Kopernik też Was pozdrawia!
 
 
ixi02 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 14 Maj 2009
Posty: 359
Wysłany: Wto 18 Sie, 2009 19:00   

i tak trzymaj...
 
 
Bernadeta 


imie: Bernadeta
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 168
Skąd: Radom / UK
Wysłany: Wto 18 Sie, 2009 21:37   

swietnie Ulencjo, ja trzymam Cie za slowo.
pozdrawiam Wszystkich rownie goraco
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

phpBB by przemo